Sezon chorób u najmłodszych w pełni, pediatrzy nie narzekają na nudę. Chwilowe osłabienie odporności i spotkanie w szkole lub przedszkolu z chorym kolegą, lub koleżanką to najlepsza recepta na kilka dni, lub tygodni w domu. Dla rodziców oznacza to konieczność wzięcia zwolnienia, żeby zapewnić malcowi opiekę, niektórzy posiłkują się pomocą dziadków lub opiekunek.
Łukasz Grzywacz, czyli pediatra ze Śląska, który na Instagramie prowadzi profil tatapediatra, na bieżąco na swoim profilo informuje o chorobach, które zbierają największe żniwo wśród jego małych pacjentów. W najnowszym nagraniu tatapediatra zdradza, z jakimi chorobami u dzieci miał najczęściej do czynienia w dniach 29 stycznia - 4 lutego.
Z nagrania dowiadujemy się, że w przychodniach i gabinetach lekarskich przeważa RSV. Lekarz wymienia kolejno: 1. Zapalenie oskrzelików RSV; 2. Nadkażenia bakteryjne infekcji RSV; 3. Grypa typu A; 4. Jelitówki - WYMIOTY; 5. Rumień zakaźny. Tatapediatra ostrzega, że sporo małych pacjentów trafia do niego z powikłaniami po RSV, często niestety są to zapalenia płuc, dlatego radzi, żeby udać się do pediatry, który dobrze osłucha dziecko i zajrzy mu do uszu, bo zapalenia uszu to także jedno z powikłań. "I tu niestety bez antybiotyku sobie nie poradzimy" - mówi.
Kiedy w żłobku, przedszkolu lub szkole zapanuje jakaś choroba, czasem trudno się jej pozbyć, krąży przez wiele dni lub tygodni i zarażają się nią kolejne dzieci oraz personel. Wszystko z tego powodu, że czasem rodzice ignorują pierwsze niepokojące objawy i wysyłają dziecko do placówki, twierdząc, że nie mogą wziąć wolnego, żeby zostać z malcem w domu. Lepiej jednak tak się zorganizować, żeby dziecko mogło zostać w domu, bo objawy infekcji to jedno, ale złe samopoczucie, jakie im towarzyszy to drugie. Kiedy nie posyłać dziecka do placówki? Przede wszystkim wtedy, gdy ma gorączkę, boli je gardło, ma gęsty katar, męczący kaszel, skarży się na ból brzucha, głowy lub ucha. Podobnie w przypadku wymiotów, biegunki lub niepokojącej wysypki. Jednocześnie warto pamiętać, że nie zawsze z gorączką u dziecka trzeba od razu gnać do lekarza. Być może wystarczy teleporada? W poczekalni przychodni lub gabinecie lekarza można się bowiem zarazić czymś gorszym niż to, z czym się tam wybieramy.