Podróżowanie komunikacją miejską, szczególnie w godzinach szczytu, kiedy autobus, tramwaj, czy metro zwykle są zatłoczone, bywa dla niektórych osób sporym wyzwaniem. Chodzi oczywiście o osoby, które mają problem z poruszaniem się, czyli niepełnosprawne, w starszym wieku, ale także kobiety w ciąży, czy matki z małymi dziećmi. Chociaż w pojazdach komunikacji miejskiej dla takich osób są specjalnie wyznaczone miejsca, które mają im ułatwić przejazd, nie zawsze jest jasne, kto ma w tym przypadku pierwszeństwo. Bywa i tak, że osoby, które zdawać by się mogło, bezwzględnie powinny w czasie przejazdu siedzieć, nie mają takiej możliwości, bo współpasażerowie zwyczajnie nie ustępują im miejsca. Najczęściej po prostu udają, że ich nie widzą. Niedawno pisaliśmy o kobiecie, która podróżowała londyńskim metrem z kilkutygodniową córką na rękach. Nikt nie ustąpił jej miejsca nawet wtedy, gdy musiała nakarmić dziecko, więc robiła to na stojąco. W tym przypadku znać daje o sobie nieznajomość regulaminu oraz zasad dobrego wychowania.
W środkach transportu publicznego osoby z uprzywilejowanych grup pasażerów mają specjalnie wyznaczone dla siebie miejsca. Najczęściej informują o tym widoczne piktogramy. Są to miejsca siedzące dla osób starszych, dla kobiet w ciąży i osób podróżujących z małymi dziećmi. Dla rodziców z wózkami lub osób poruszających się na wózkach inwalidzkich także są wyznaczone miejsca. Jeśli akurat danym pojazdem nie podróżuje żadna z takich osób, to miejsce można zająć, ale jeśli na którymś przystanku wsiądzie do autobusu, bezwzględnie trzeba jej zwolnić to miejsce. Niezależnie od tego, czy jest to miejsce stojące, czy siedzące. Zasady te są zwykle zawarte w regulaminach przewozu pasażerów miejskich spółek komunikacyjnych.
Miejsca uprzywilejowane często są przeznaczone dla różnych grup pasażerów. Te siedzące są oznakowane jako miejsca z pierwszeństwem dla osób starszych, kobiet ciężarnych lub rodziców z małymi dziećmi. A do tych dla wózków mają prawo zarówno osoby z niepełnosprawnością poruszające się na wózku, jak i osoby podróżujące z dzieckiem w wózku. W tym wypadku obowiązuje zasada: kto pierwszy, ten lepszy. Jeśli chodzi o wózki - gdy miejsce jest już zajęte, a do pojazdu zamierza wsiąść inna osoba z wózkiem lub na wózku - kierowca może jej odmówić podróży i taka osoba musi czekać na kolejny pojazd. Jeśli chodzi o miejsca siedzące, sprawa jest nieco prostsza, bo te uprzywilejowane nie różnią się niczym od pozostałych, więc nawet gdy są zajęte, osoba z grupy uprzywilejowanych pasażerów może zająć inne miejsce, prosząc o jego zwolnienie.
Czasami do nieporozumień dochodzi w sytuacji, gdy miejsce siedzące dla osoby z grupy uprzywilejowanych pasażerów jest zajęte. Siedzi na nim np. starsza osoba, a do pojazdu wsiada matka z dzieckiem na rękach. W takiej sytuacji druga pasażerka ma prawo poprosić o zwolnienie miejsca przez seniorkę. Zgodnie z przepisami rodzic z małym dzieckiem powinien w czasie podróży siedzieć ze względu na bezpieczeństwo pociechy, w regulaminach korzystania ze środków komunikacji miejskich istnieją wyraźne zapisy, które to regulują. Trudno sobie jednak wyobrazić, że prosimy o zwolnienie miejsca osobie w podeszłym wieku, która ma wyraźne problemy z ustaniem na nogach. W takiej sytuacji należy zachować zdrowy rozsądek i poprosić o zwolnienie miejsca kogoś innego.
Zdarza się, że do autobusu lub metra wsiada ciężarna kobieta, lub tata z małym dzieckiem na rękach. Gdy nie ma akurat wolnego miejsca siedzącego, zwykle znajdzie się ktoś, kto na widok takiego pasażera podrywa się ze swojego i je zwalnia. Nie zawsze tak jednak bywa. Czasem współpasażerowie nie widzą takiego podróżującego i wtedy warto poprosić o zwolnienie miejsca. Czasem niestety udają, że nie widzą, bo nie chce im się wstawać, jednak w takiej sytuacji także warto poprosić o ustąpienie miejsca, najczęściej to działa - nikt nie chce się narazić innym współpasażerom z powodu braku empatii i kultury osobistej.