Zakupy z dzieckiem lub dziećmi bywają sporym wyzwaniem. Maluchy zwykle podekscytowane obecnością wielu atrakcyjnych przedmiotów, domagają się kupna niektórych z nich. Chcą dostać batonika, soczek, nową zabawkę, kredki etc. Wielu rodziców dla świętego spokoju zgadza się na takie nieplanowane zakupy, inni, ci bardziej konsekwentni, narażają się na ataki płaczu, histerii, krzyki i błaganie pociechy. Wtedy część z nich się poddaje, ale są i tacy, którzy postanawiają trwać w swoim przekonaniu. Histeria dziecka w miejscu publicznym nie jest niczym przyjemnym. Dla rodzica jest podwójnie stresująca, bo poza tym, że nie jest w stanie uspokoić swojej pociechy, która hałasuje i uprzykrza życie innym, naraża się na nieprzychylne spojrzenia i komentarze osób postronnych.
Na TikToku, na koncie aryansewa pojawiło się nagranie, które może być wskazówką dla rodziców kilkulatków, którzy w niecodziennych sytuacjach nie boją się zaskakujących rozwiązań. Mama z tego nagrania skutecznie oduczyła swoją pociechę sklepowych awantur.
Na nagraniu widać mamę z dwojgiem dzieci w czasie zakupów w supermarkecie. Jeden z chłopców siedzi w wózku i obserwuje z zainteresowaniem to, co dzieje się dookoła. Drugi chłopiec próbuje nakłonić mamę, żeby ta kupiła mu paczkę słodyczy znalezioną na regale. Gdy kobieta odmawia, chłopiec w złości rzuca się na podłogę i demonstruje swoje niezadowolenie. Matka wcale nie zamierza go uspokajać. Zamiast tego, sama kładzie się na sklepowej podłodze i udaje histerię podobną do tej, jaką chwilę wcześniej zademonstrował jej syn. Zaskoczony chłopiec szybko odkłada na półkę to, co z niej zdjął.
Pod nagraniem pojawiło się wiele komentarzy internautów. Jedna z użytkowniczek TikToka napisała: "Gdyby moja matka tak zrobiła to bym miała traumę do końca życia". Inna stwierdziła: "Gdy tak zrobiłam mamie kiedyś, to ponoć po prostu odeszła". Jeszcze inna pochwaliła się: "Zrobiłam tak samo przy starszaku. Nigdy więcej się nie położył w sklepie. Najlepsza była babeczka obok, z tekstem "Żebym była młodsza, też bym tak sobie poleżała". A wy? Macie podobne doświadczenia? Dajcie znać w komentarzach.