Mam trójkę dzieci, dlatego nigdy nie pozbędę się go z domu. Wstydzę się poprosić teściową o pomoc

Mam poczucie, że to koszmar większość kobiet na etacie z małymi dziećmi. Staram się jak mogę, ale już nie mam siły. Bałagan przy trójce dzieci robi się w mig, a właściwie to jest obecnym w naszym życiu cały czas. Przyjaciółka mówi, żebym poprosiła o pomoc teściową, ale ja się wstydzę. Boję się, że zacznie na mnie narzekać i będzie tworzyć historię w rodzinie, jaka jestem nieudolna i niezaradna, a ona przecież wszystko ogarniała sama. No może i tak, ale nie pracowała, tylko siedziała z dziećmi w domu - pisze do nas w liście Agata.

Ehh, chciałabym zacząć i zapytać was drogie kobiety, jak wy dajecie sobie radę z tym wszechogarniającym bałaganem w domu przy dzieciach? Dla mnie jest on nie doogarnięcia na dłużej niż godzinę. Gdzie posprzątam, to już robi się syf. Nie wiem, czy ja źle organizuję swój czas po pracy, czy to kwestia trójki dzieci w domu. Dzieciaki są małe, ciągle się bawią, nie będę przecież chować im zabawek i zabraniać się bawić w salonie, czy w przedpokoju. Mąż oczywiście twierdzi, że dzieci powinny bawić się tylko u siebie w pokojach, ale ja nie mam serca bronić im korzystać z innych pomieszczeń, bo uważam, że mają takie samo prawo do korzystania  z nich jak my. No ale zresztą to nie jest kwestia tylko zabawek, które walają się wszędzie.

Zobacz wideo Sylwia Nowak została mamą. Opowiedziała nam o ciemnych i jasnych stronach macierzyństwa [MAMY CZAS]

Zlew wiecznie zapchany garami, lustro w łazience wiecznie zapaćkane pastą do zębów. Nie pamiętam kiedy udało mi się poskładać i posegregować czyste pranie, żeby już nie było kolejnego. Albo nie pąmietam kiedy miałam w domy złożoną suszarkę na pranie. Przecież na niej wiecznie coś się suszy. W przedpokoju porozwalane buty i to błoto, które nosi się z ogródka do domu. Zwłaszcza w taką pogodę. Już niewspomnę o oknach, które nie pamiętam kiedy widziały płyn do okien.

Przyjaciółka namawia mnie, żebym poprosiła teściową o pomoc, ale ja się wstydzę. Nie chcę, żeby myślała, że jej syn poślubił kobietę co ma dwie lewe ręce i nic nie ogarnia. Mąż zawsze mnie chwali i mówi, że świetnie sobie radzę, też robi dużo rzeczy w domu czy w ogrodzie. Pracuje też dużo dłużej niż ja. Więc nie wyobrażam sobie póki co, że zadzwonię do jego matki i poproszę ją, żeby pomogła mi w porządkach, albo żeby umyła okna czy gary w zlewie. Chyba nie jestem na tyle odważna. Poza tym mój mąż sam jest z rodziny wielodzietnej. Ma dwie siostry i brata. Co prawda teściowa nie pracowała i nie realizowała się zawodowo, a cały swój czas poświęciła rodzinie. Ale jednak zawsze ciotki na rodzinnych imprezach ją chwalą i wspominają, jak miało czysto w domu, jakie to imprezy rodzinne dla dzieci robiła i pyszności serwowała. No więc nie wiem, co począć. Może idę w końcu umyć te gary, żeby było miejsce na te po kolacji, którą właśnie jedzą dzieci.

Agata

Więcej o: