10 stycznia w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie przyszły na świat czworaczki. Julia, Alicja, Jakub i Nikodem urodzili się w 31. tygodniu ciąży przez cięcie cesarskie i ważyli od 1490 g do 1800 g. To nie jedyne czworaczki, które przyszły w Polsce na świat w tym roku. Niedawno pisaliśmy o czworaczkach z Poznania, które urodziły się 3 stycznia.
"Poród czworaczków to praca całego zespołu, sukces położników i neonatologów. W prowadzenie tej ciąży i doprowadzenie jej do wieku ciążowego odpowiedniego do bezpiecznych narodzin od początku był zaangażowany personel Klinicznego Oddziału Ginekologii i Położnictwa. Następnie dziećmi zajął się znakomity zespół neonatologów pod dowództwem pani dr Eulalii Majewskiej" - czytamy na stronie szpitala.
Paulina i Marcin Sarneccy z Michowa w pow. lubartowskim marzyli o tym, żeby ich dwuletnia aktualnie córka Gabrysia miała młodsze rodzeństwo. Nie spodziewali się jednak, że do dziewczynki dołączy aż czwórka pociech. Dowiedzieli się o tym podczas badania, gdy pani Paulina była w siódmym tygodniu ciąży. - Co prawda, dwójki dzieci mogliśmy się spodziewać, bo w rodzinie męża są bliźniaki, ale czwórki absolutnie nie. Gdy pan doktor zaczął podczas wizyty liczyć: jeden, dwa, trzy i cztery - to dobrze, że leżałam na leżance, bo nie wiem, jakby się to skończyło - powiedziała dumna mama w rozmowie dla portalu rmf24.pl.
Jak poinformowała dr Eulalia Majewska, szefowa Oddziału Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka SPSK 4, każde z dzieci wygląda inaczej, bo miały oddzielne łożyska i worki owodniowe. - Dzieci mają różne grupy krwi. Alicja, mimo że najdrobniejsza, była najsprytniejsza, najszybciej zaczęła oddychać samodzielnie. Obecnie wsparcia oddechowego potrzebuje tylko Nikodem. Cała czwórka miała niedojrzałe płuca i wymagała podaży surfaktantu egzogennego stosowanego w leczeniu zespołu zaburzeń oddychania, co jest typowe dla wcześniaków, nawet z ciąż pojedynczych - powiedziała w wywiadzie z wyborczą.pl. Czworaczki wymagają żywienia dożylnego, lekarze będą decydować o stopniowym zwiększaniu żywienia dożołądkowego. Ich stan jest stabilny, lekarze są dobrej myśli.