Porsche wjechało w żłobek. Przed tragedią ocaliło dzieci zaledwie kilka minut

Niewiele brakowało, a doszłoby do tragedii. Kobieta wjechała w żłobek, przebiła się przez ścianę, aż do sali, w której bawią się maluszki. Jak do tego doszło?

Do bardzo niebezpiecznej sytuacji doszło w Lublinie. Wszystko przez nieuwagę kierującej. Do budynku, w którym mieści się żłobek, wjechało porsche.

Zobacz wideo Martyna Wojciechowska: Cieszę się, że mam już córkę odchowaną, bo jakbym dziś miała w tym kraju zajść w ciążę i rodzić, to musiałabym się zastanowić

Nawet trudno sobie wyobrazić, do jakiej tragedii mogło dojść. Na szczęście chwilę wcześniej, z sali wyszły dzieci.

Kobieta wjechała w żłobek

W poniedziałek (15 stycznia) o godz. 16.34 służby otrzymały zaskakujące zgłoszenie. Okazało się, że auto wjechał w budynek żłobka mieszczącego się przy ul. Strzeszewskiego w Lublinie.

52-letnia kierująca porsche chciała zaparkować, jednak pomyliła gaz z hamulcem i wjechała w przeszkoloną ścianę żłobka

– mówił w rozmowie z TVN24 nadkomisarz Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.

Auto zatrzymało się dokładnie w środku sali, w której bawią się dzieci. Na udostępnionym przez służby zdjęciu widać, zwisające z sufitu ozdobne kwiatki, kolorowe szafeczki i zabawki.

Na szczęście nikt nie został ranny

Kilka minut przed zdarzeniem dzieci oraz personel placówki opuściły salę, do której wjechało auto. Strach pomyśleć, co mogłoby zdarzyć się, gdyby było inaczej.
Wiadomo, że 52-latka, która kierowała samochodem, była trzeźwa. Została ukarana mandatem.

W mediach społecznościowych żłobka, w którym doszło do zdarzenia, poszukiwane są ekipy, które pozwolą usunąć zniszczenia. Zapowiedziano też, że w planach jest utworzenie odpowiednich zabezpieczeń, które pozwolą uniknąć tak niebezpiecznych sytuacji w przyszłości

Nikt z nas nie mógłby przewidzieć takiej sytuacji, ale myśląc o przyszłości, będą utworzone zabezpieczenia przed budynkiem.

- czytamy na FB placówki. Dyrekcja oferuje też pomoc psychologiczną rodzicom, jeśli tego potrzebują: "Jeśli ktoś z rodziców potrzebuje kontaktu z psychologiem/psychotraumatologiem, to proszę śmiało dać znać. Czasami rozmowa ze specjalistą pozwala ułożyć myśli w głowie. Bo wczoraj, Ci z państwa, którzy widzieli na żywo to miejsce... Z pewnością, tak jak i my... Uruchomili wyobraźnię... I pytania w głowie co by było gdyby..." - możemy przeczytać w jednym z postów, które zostały wstawione po zdarzeniu.

Teraz osoby prowadzące placówkę czekają na ekspertyzę, czy konstrukcja budynku nie została naruszona. Poszukuje też już ekipy do malowania ścian i uporządkowania sali (wyrzucenia zniszczonych przedmiotów, mebli itp.).

Więcej o: