W dawnych czasach zawodowo karmiły cudze dzieci. Na jedną posadę startowało kilka chłopek. "Liczył się wygląd piersi"

Duże i jędrne. Takie musiały być piersi kobiety, która startowała na stanowisko zawodowej mamki, kiedy w domu szlachcica, czy magnata przyszło na świat dziecko. Trzeba było je wykarmić i w tym celu zatrudniano głównie ubogie, wiejskie kobiety, które, aby zapewnić odpowiednią ilość pokarmu cudzemu dziecku, swoje pozostawiały pod opieką rodziny na rok, a czasem i dłużej. Wszystko po to, aby zarobić nieco grosza.

Mamka to specjalna nazwa kobiety, która zawodowo trudniła się karmieniem własną piersią cudzych dzieci w ramach pracy. Nie wszystkie otrzymywały specjalną posadę. Tu największe szanse miały te kobiety, które miały duże i jędrne piersi oraz ciemne włosy, bo niegdyś wierzono, że mleko takiej osoby jest pożywniejsze. Kilka miesięcy pracy zapewniło im stały dochód - pieniądze tak bardzo potrzebne, aby przetrwać na zapominanej przez wszystkich wiosce. Cena, którą płaciły, również była wysoka. Po powrocie do domu zastawały wychłodzone i niedożywione własne dziecko, bo przyjmując posadę, nie mogły utrzymywać kontaktu z rodziną i własnym potomstwem.

Zobacz wideo Sylwia Nowak o karmieniu piersią. "Piękny moment, ale czasem boli". Ma też ważny apel w tej sprawie

Idealna mamka to ta z dużymi piersiami? Niekoniecznie

Kiedy w bogatym domu przychodziło na świat dziecko, wiele kobiet, które było na to stać – od razu zatrudniały mamki. Szukano ich zwykle wśród wiejskich kobiet, które niedawno również zostały matkami i co najważniejsze, miały w piersiach pokarm. "Co miało wtedy znaczenie? Jeśli komuś zależało na tej pracy, musiał przygotować się na naprawdę szczegółowe 'oględziny'. Największe szanse miały panie ciemnowłose. Z jednej strony zakładano, że mają one mniej pokarmu, z drugiej natomiast panowało przekonanie, że ich mleko jest najbardziej pożywne dla dziecka" - podaje portal ciekawostkihistoryczne.pl. Jednak to nie wszystko, bo jeśli kandydatek było dość sporo, to bogate panie sprawdzały nie tylko wygląd piersi kandydatek, ale również ich cerę, uzębienie i wygląd oczu. Nie bez znaczenia pozostawał fakt ich moralności. Te o wątpliwej reputacji od razu skreślano. A gdzie ją weryfikowano? Oczywiście w Kościele i u samego plebana. 

Kobieta, która otrzymywała posadę, z dnia na dzień musiała opuścić rodzinę i zamieszkać w bogatym domu, gdzie oczywiście karmiła na żądanie dziecko, ale też miała jeszcze inne obowiązki. Były to lekkie prace, bo wierzono, że jeśli owa mamka jest leniwa i nic nie robi, to mleko w jej piersiach może się zepsuć. I tak długo jak miała pokarm, a dziecko chętnie je piło - miała ciepły kąt i aż cztery posiłki, w tym także mięso. Wiodła w tym okresie dość przyjemne życie, jednak na cały ten czas musiała zrezygnować z kontaktów z rodziną i porzucić własne dziecko.

Cena bycia mamą była niekiedy bardzo wysoka

Kobieta, która otrzymywała posadę mamki, musiała zerwać kontakty z rodziną i porzucić opiekę nad własnym dzieckiem. Jej maluch nie mógł liczyć na matczyną opiekę i pokarm. Dla niego mleka już nie było. Musiała całkowicie odizolować się od rodziny, aby np. potajemnie nie dokarmiać własnego dziecka, ale też nie przenosić zarazków. "Chodziło o to, aby nie przyniosła ze sobą jakiejś choroby, ale też by po kryjomu nie karmiła własnego dziecka. Gdy skończyła służbę i wróciła do swojego domu, pierwsze, co zobaczyła, to własne wychudzone dziecko, które wybierało rączkami z garnuszka fasolę" - czytamy w książce  Joanny Kuciel-Frydryszak "Chłopki. Opowieści o naszych babkach".

I chociaż cena, jaką płaciły za przyjęcie posady, była bardzo wysoka - to nie robiły tego dla własnej wygody, ale przede wszystkim z myślą o rodzinie i własnych dzieciach. Zapłatę, którą otrzymywały, przeznaczały na kupno np. krowy, która przez kolejne lata była jedną z głównych żywicielek całej rodziny.

Z biegiem lat zawód ten odszedł do lamusa, a miejsce mamek zastąpiły butelki ze smoczkiem, laktatory i mleko modyfikowane. Dziś znamy go już praktycznie z dawnych kart historii, jednak historia tych biednych, anonimowych kobiet, które często poświęcały własne dziecko - warta jest przypomnienia.

Więcej o: