Jedno toksyczne zdanie, które błagam, byście przestali mówić rodzicom

Jaka jest najgorsza z możliwych porada lub inne stwierdzenie, które usłyszeliście jako rodzice? "Wszystko jest kwestią organizacji?" - akurat to zdanie działa na mnie jak płachta na byka, bo przy małym dziecku, chociażbym stawała na głowie, nie da się nic zorganizować. Kto twierdzi inaczej - zwykle opowiada bujdy. Jednak jest jeszcze coś, co rani niczym najostrzejszy nóż. To jedno zdanie, chociaż jest wypowiadane w dobrych intencjach, potrafi przekreślić wszystko. Jest wręcz toksyczne.

"Kiedy byłam w siódmym lub ósmym miesiącu ciąży z moim pierwszym dzieckiem, wspomniałam przyjaciółce, że wybieram się na zajęcia jogi prenatalnej. Jej odpowiedź? 'Ciesz się tym teraz. Później będzie gorzej'" - wspomina jedna z mam, która uważa, że to "później" jest jedną z najgorszych rzeczy, jaką można powiedzieć mamie czy tacie. Swoją historię opisała na portalu huffpost.com i to w dość gorzkich słowach. Czy się z nią zgadzam? Oczywiście. Jako mama dwuletniego bąbelka na każdym kroku dowiaduje się, że "później będzie gorzej". Też tak masz?

Zobacz wideo Sylwia Nowak została mamą. Opowiedziała nam o ciemnych i jasnych stronach macierzyństwa [MAMY CZAS]

Toksyczne zdanie, które nigdy nie powinno paść w rozmowie z rodzicem

"Czy moja przyjaciółka, matka dwójki dzieci, wiedziała więcej ode mnie o realiach opieki nad małymi dziećmi? Tak. Czy faktycznie miała rację, że po pojawieniu się dziecka w moim życiu zabraknie jogi? Tak. Jednak czy miała prawo mi to powiedzieć, umniejszając stan, w którym aktualnie jestem i strasząc tym, co będzie potem? Nie" - opisuje swoją historię świeżo upieczona mama. Swoim szczerym wyznaniem pragnie uzmysłowić innym osobom, że zdanie "później będzie gorzej" nie jest ani pomocne, ani tym bardziej potrzebne. Jest toksyczne.

Jako mama z prawie dwuletnim stażem wielokrotnie słyszałam je z ust bliskich. Rodzina, przyjaciele, znajomi, ba - nawet współpracownicy - zawsze na jakąś moją informację odnośnie dziecka dodawali: "potem będzie gorzej". "Ząbkowanie i nieprzespane noce? Poczekaj, aż pójdzie do żłobka, wtedy zaczną się choroby. Infekcje? To nic! Poczekaj na bunt dwulatka. Bunt dwulatka? To nie koniec, poczekaj na bunt trzylatka" - słyszałam podczas naszych rozmów i podobnie jak bohaterka przytoczonego tekstu czułam, że moje problemy, emocje i inne rzeczy są umniejszane, bo "potem będzie gorzej". A przecież ja żyję tu i teraz. Nie czekam na to, co będzie potem, bo tego nikt nie wie. A może nie będzie gorzej, tylko lepiej?

"Te wszystkie komentarze, a w zasadzie toksyczne zdania, w jednej chwili unieważniają i umniejszają to, przez co dany rodzic przechodzi w tej jednej, konkretnej chwili" - dodaje mama, której historia została przytoczona na portalu huffpost.com.

Zamiast straszenia zaoferuj pomoc. Słuchaj, ale nie oceniaj

Wiele wody upłynie, zanim jako społeczeństwo nauczymy się nie oceniać innych za wybory, których dokonali. Tyczy się to przede wszystkim mam, które od pierwszych chwil z dzieckiem zostają poddane krytyce. Począwszy od rodzaju porodu, przez to, jak opiekują się dzieckiem, jak rozszerzają mu dietę i czy podczas spacerów ma czapeczkę, a w domu skarpetki. Nie wierzysz? Na pierwszej lepszej grupie w mediach społecznościowych, gdzie są mamy, napisz, że wozisz maluszka w łupinie po starszym bracie, przodem do kierunku jazdy i zaczęłaś rozszerzanie diety od owoców, a nie warzyw - i poczekaj na komentarze. 

Jako mama, która ciągle się uczy i popełnia błędy, uważam, że najlepszą rzeczą, którą możemy zrobić dla innej kobiety (każdej, bez względu na to, czy ma dzieci, czy nie), jest zaoferowanie pomocy, ale też rozmowy. Takiej, w czasie której nikt nie będzie nikogo oceniać i gdzie nie padną słowa umniejszające to, jak się teraz czujemy. A w rozmowie z rodzicami wykreślmy z naszego słownika zdanie "potem będzie gorzej".

Więcej o: