"Mąż płaci mi za opiekę nad naszymi dziećmi, bo dużo zarabia. Żadna praca nie hańbi"

"Żadna praca nie hańbi, a moja to wychowywanie dzieci. Mąż ma dobrą pensję i spokojnie jest w stanie utrzymać mnie i dzieci. Wie, że też mam potrzeby więc moje wynagrodzenie za prowadzenie domu i wychowanie dzieci jest bardzo naturalne" - pisze pani Sandra w szczerym liście do redakcji i nakłania inne matki do rozmów ze swoimi mężami. Jak wspomina, to rozwiązanie sprawiło, że ona sama czuje, że żyje.

"Kiedy tylko poznałam swojego męża, to od początku nadawaliśmy na tych samych falach. Mieliśmy podobne poglądy i często rozumieliśmy się bez słów. Potrafiliśmy żartować, a kiedy trzeba było porozmawiać na poważne tematy czy rozwiązać napotykany problem, to zawsze wypracowywaliśmy wspólny kompromis, taki, który jest dobry dla obydwu stron. Już w młodzieńczych czasach wiedziałam, że to zauroczenie przerodzi się w miłość i będziemy małżeństwem. Dziś, kiedy mam już prawie czterdzieści lat, dziękuję Bogu za tego człowieka, bo wiem, że bez niego często nie dałabym rady. 

Zobacz wideo Mrozowska opowiedziała o rzeczywistym macierzyństwie. "Tak nie jest, tak się nie da!"

"Kiedy córki zaczęły chodzić do żłobka, przedszkola i szkoły, to ciężko było nam pogodzić pracę z wychowaniem dzieci"

Razem z mężem jesteśmy rodzicami trzech córek. Macierzyństwo dało mi mocno w kość. Najgorzej było z pierwszym dzieckiem, bo wszystko było nieznane. Później, z każdą kolejną pociechą, uczyliśmy się na błędach i wyciągaliśmy wnioski z porażek, które też zdarzały się na naszej drodze. Razem łatwiej było pokonać wszystkie przeciwności losu. Kiedy córki zaczęły chodzić do żłobka, przedszkola i szkoły, to ciężko było nam pogodzić pracę z wychowaniem dzieci. Każda z nich chodziła do innej instytucji, która, choć nie była jakoś bardzo oddalona od siebie, to i tak zawożenie i odbieranie dzieci, trwało wieki. Mąż często wyjeżdżał w delegacje i zostawiał mnie samą w domu, więc często byłam zdana sama na siebie.

Nigdy nie miałam o to pretensji, bo wiedziałam, że ciężko pracuje, a praca to jego pasja i spełnia się zawodowo. Jego komfort był ważniejszy od mojego. W końcu jednak sam zobaczył, że jestem przemęczona. To wtedy podjęliśmy decyzję, która odmieniła moje życie.

"Mąż ma dobrą pensję i spokojnie jest w stanie utrzymać mnie i dzieci. Wie, że też mam potrzeby"

Dziś mąż płaci mi za opiekę nad naszymi dziećmi, bo dużo zarabia. Żadna praca nie hańbi, a moja to wychowywanie dzieci. Mąż ma dobrą pensję i spokojnie jest w stanie utrzymać mnie i dzieci. Wie, że też mam potrzeby więc moje wynagrodzenie za prowadzenie domu i wychowanie dzieci jest bardzo naturalne. Cieszę się, że w tej kwestii się zgadzamy. Zresztą jak mówiłam, naprawdę mało nas dzieli. Ta decyzja sprawiła, że po prostu czuję, że żyję.

Mój plan dnia jest prosty, a zarazem bardzo zorganizowany. Codziennie wstaję po szóstej, robię śniadanie i odprowadzam córki do instytucji. Później idę na zakupy, a po powrocie robię obiad. Kiedy zbliża się godzina piętnasta, to idę po dzieci, a następnie odprowadzam je na zajęcia dodatkowe lub jemy wspólnie obiad. Na końcu odrabiamy lekcje i spędzamy wspólnie czas. Wiem, że gdybyśmy mieli psa, to też byłabym w stanie się nim zająć. Cieszę się, że to rozwiązanie dało mi więcej przestrzeni. Piszę ten list, bo może inne matki są w podobnej sytuacji i to nakłoni je do rozmowy z mężem i walkę o własną siebie. Powodzenia!"

Sandra.

***

Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: dziecko@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

Więcej o: