Zbliżają się święta. To czas, kiedy większość ludzi spotyka się z bliższymi i dalszymi krewnymi przy wigilijnym stole. Jak się okazuje, nie wszyscy czekają na tę chwilę. Niektórym aż cierpnie skóra, na myśl o kolejnych uszczypliwościach, które zapewne usłyszą od swoich mam, cioć, babć, czy wujków.
Zaskoczeniem może być jednak fakt, że babcia nie ma ochoty spędzić świąt z wnukami. Zazwyczaj dziadkowie nie mogą się ich doczekać, a gdy już się spotkają, to rozpieszczają dzieciaki do granic możliwości. Okazuje się jednak, że nie zawsze.
Napisała do nas pani Alina, która przyznaje, że nie ma ochoty spędzać świąt z synem i jego rodziną. Jak się okazuje w tym przypadku, niechęć dotyczy nie tylko synowej, co często się u teściowych zdarza, ale i wnuków.
Od kilku tygodni nie mogę znaleźć sobie miejsca, bo ciągle myślę o świętach. Wtedy przyjedzie mój syn z rodziną i będę musiała się z nimi męczyć kilka dni. Nie wierzę, że tak jest, ale niestety jest. Dzieci mojego syna są takie same jak synowa. Rozkapryszone i humorzaste bachory, do których nic nie dociera i którym nic się nie podoba. Zanim synowi urodziły się dzieci, to aż nogami z radości przebierałam, a teraz też przebieram, ale żeby uciec od nich. Jest mi wstyd, że w ogóle tak myślę
pisze nasza czytelniczka. Okazuje się, że jej wnuki od strony syna (8-letnia Wiktoria i 10-letni Alan) nie szanują kobiety i jej pracy, często krytykują babcię, jej wygląd, dania, które serwuje i poglądy.
Dzieciaki ciągle są niezadowolone. Na prezenty, jakie dostają pod choinką ode mnie i męża zawsze kręcą nosem, w zeszłym roku powiedziały, że „lipa i tandeta", a my im kupiliśmy duże zestawy lego! Dla nas, emerytów był to duży wydatek. Dla porównania dzieci córki, gdy dostały takie same prezenty aż skakały z radości. Alan, gdy się ostatnio widzieliśmy, powiedział, że jestem stara i obciach iść ze mną do sklepu. A synowa aż zarechotała ze śmiechu, tak ją to rozbawiło. Naprawdę?
- oburza się pani Alina. Próbowała rozmawiać o tym z synem, jednak nie przyniosło to oczekiwanego skutku. Mężczyzna zarzucił jej, że dzisiaj dzieci są inaczej wychowywane niż kiedyś i że kobieta się ciągle czepia jego rodziny.
Nasza czytelniczka nie ukrywa, że cieszy ją to, że syn mieszka z żoną i dziećmi w innym mieście, bo zapewne by się pokłócili i nie rozmawiali ze sobą, a ona nie lubi konfliktów.
Zdaniem pani Aliny wnuki od strony syna jej nie lubią, ponieważ synowa nastawia je przeciwko niej.
Moja synowa nigdy za mną nie przepadała, ma bardzo trudny charakter i mam wrażenie, że ona nikogo nie lubi poza samą sobą. Widzę, jak ją bawi, gdy wnuki mi dokuczają i krytykują mnie. To bardzo przykre. Z nią też próbowałam rozmawiać, ale powiedziała mi, że jestem przewrażliwiona na swoim punkcie
- relacjonuje nasza czytelniczka.
Starsza kobieta ma jeszcze troje wnucząt ze strony córki i te uwielbia pod każdym względem. Często je odwiedza i chętnie spędza z nimi czas.
Dzieci córki są grzeczne, ułożone i sympatyczne. Nigdy się do mnie brzydko nie odezwały, a gdyby tak się stało, to zięć i córka na pewno szybko by zareagowali. Te wnuki są po prostu dobrze wychowane
pisze pani Alina. Dodaje też, że dzieci z obu stron, chociaż są w podobnym wieku, to wcale się ze sobą chętnie nie bawią. Powodem ma być fakt, że wnuki ze strony syna są kłótliwe i dokuczają kuzynostwu, a nawet je biją.
Kobieta jest przekonana, że im wnuki będą starsze, tym ich relacje będą jeszcze gorsze. Ma wyrzuty sumienia, jednak nie widzi żadnego rozwiązania tego problemu. Córka nie chce się mieszać i wywoływać niepotrzebnego konfliktu z bratem, a zięć radzi jej, by się zdystansowała i nie reagowała na niegrzeczne zachowania dzieci, które i tak widuje kilka razy w roku.