Szok. Przedszkolanka uspokajała 4-latki 'plasterkami'. "Jego twarz wyglądała jak uzależnionego"

Jedna z nauczycielek wychowania wczesnoszkolnego z południowej Karoliny (USA) została zwolniona z pracy po tym, jak na jaw wyszło, że miała ona uspokajać specjalnymi plasterkami dzieci, które były pod jej opieką. Plastry poprawiające nastrój były przyklejane maluchom w nagrodę za dobre zachowanie, jednak bez wiedzy rodziców.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, ale na rynku dostępne są specjalne plastry, które przyklejone na skórę wydzielają substancję mające wpłynąć na samopoczucie - nieco uspokoić i wyciszyć. Sięgnęła po nie pewna nauczycielka z USA, która używała ich na 4-letnich dzieciach. Przyklejała je w "nagrodę" za dobre sprawowanie - w jednym celu: dzieci miały być wyciszone i spokojne. Kiedy rodzice maluchów odkryli ten nietypowy sposób, od razu zaalarmowali odpowiednie służby. Pomysłowa nauczycielka z przedszkola została zwolniona. Teraz grożą jej poważne konsekwencje.

Zobacz wideo "Jeśli jest w sejmie sauna, siłownia i basen, to jest miejsce na przedszkole". Posłanka o nowym pomyśle Hołowni

Plasterki na wyciszenie. Sposób przedszkolanki na chwilę spokoju?

Sprawa nauczycielki z przedszkola z Options for Learning Head Start w South El Monte w Kalifornii lotem błyskawicy obiegła wszystkie media. Kobieta, aby nieco wyciszyć i uspokoić dzieci, stosowała w tajemnicy dość kontrowersyjne, a nawet niebezpieczne metody. Do ich ciał przyklejała specjalne uspokajające plastry, które wydzielając substancje - wpływały na układ nerwowy maluchów. Zmiany w zachowaniu swoich dzieci zauważyli rodzice. Od razu zaalarmowano placówkę, kiedy na jaw wyszło, że niektóre z nich mówiły o specjalnych naklejkach, które nauczycielka im przyklejała.

 

"Naklejki zostały podobno odkryte w listopadzie, kiedy jeden z uczniów wrócił do domu z kolorową naszywką przyklejoną na plecach. Jego matka podzieliła się tym na szkolnym czacie, zauważając, że plaster miał silny ziołowy aromat. Stephanie Rodriguez, mama 4-letniego ucznia Ethana, powiedziała w rozmowie z dziennikarzami Los Angeles Times, że «jego twarz przypominała uzależnionego»" - czytamy na angielskojęzycznym portalu romper.com.

"Chcę sprawiedliwości. Powinna być w więzieniu"

Okazuje się, że syn kobiety, która jako pierwsza zauważyła, że coś jest nie tak, twierdził, że ta naklejka to specjalna nagroda, która była często przyklejana do jego stopy, a zdejmowana przed pójściem do domu. Nauczycielka dzieci w ten sposób miała kontrolować zachowanie dzieci, jednak jej praktyki na szczęście dość szybko wyszyły na jaw. Kobieta została zwolniona, jednak to nie koniec jej problemów.

"Powiedział: 'O tak, to ta naklejka. To naklejka z koalą" - powiedziała Rodriguez gazecie. Jej syn wyjaśnił, że naklejka, która zdaniem rodziców była używana do kontrolowania uczniów i usypiania ich, została umieszczona na jego stopie na początku dnia i zdjęta przed pójściem do domu. Gdy rodzice zdali sobie sprawę z tego, co się dzieje, zażądali zwolnienia nauczyciela. Niektórzy rodzice w rozmowie z dziennikarzami, przekazali, że chcą, aby wniesiono zarzuty, jednak nie wiadomo, czy tak się stanie. "Zwolnienie jej wcale nie jest wystarczające" - powiedział Rodriguez, ojciec jednego z "plasterkowych dzieci". "Chcę sprawiedliwości; powinna być w więzieniu" - dodał.

Więcej o: