Samotna nauczycielka adoptowała czworo dzieci. "Nie tak to sobie wyobrażałam, ale miłość jest najważniejsza"

Nie wiedziała, jak sobie z tym poradzi, bo przecież była samotna, nie miała znikąd wsparcia, a jednak zdecydowała się na ten krok. 45-letnia Melissa Servetz z Florydy jest mamą czwórki dzieci: ośmioletniej Jade, sześcioletniej Destiny, czteroletniego Matthew i dwuletniego Emersona. Najpierw adoptowała dziewczynki, potem przyszła kolej na chłopców, bo nie wyobrażała sobie, aby mógł przygarnąć ich ktoś inny. Nie chciała rozdzielać rodzeństwa.

45-letnia Melissa, jak sama o sobie mówi, jest mamą na pełen etat. Wcześniej pracowała w szkole, jednak kiedy podjęła decyzje o adopcji, w pełni oddała się nowej roli. Początkowo chciała przygarnąć tylko dwójkę, jednak kiedy okazało się, że dziewczynki, które adoptowała, mają braci - od razu zdecydowała się na powiększenie swojej rodziny. "Nie tak to sobie wyobrażałam, ale miłość jest najważniejsza" - dodaje kobieta cytowana przez angielskojęzyczny portal dailymail.co.uk. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Czy Małgorzata Rozenek-Majdan jest gotowa adoptować dziecko?

"Nie widziałam siebie jako samotnej matki czwórki dzieci"

"Nie widziałam siebie jako samotnej matki czwórki dzieci. Myślałam, że może uda mi się tylko z dwójką" - powiedziała w wywiadzie dla Good Morning America, 45-letnia Melissa. "Ale nie było mowy, żebym pozwoliła chłopcom pójść do kogoś innego i być z dala od ich rodzeństwa. Nie ma mowy" - dodała. 

Servetz, która pracowała w szkole, a przez ostatnie pięć lat w opiece społecznej lat, rozpoczęła wolontariat w domu dziecka, zanim została matką zastępczą. Opiekowała się głównie niemowlętami i małymi dziećmi w wieku do pięciu lat. W 2017 roku odsiedziała się, że dwie dziewczynki: dwuletnia Jade i szesnastomiesięczna Destiny mieszkają z osobą niebędącą z nimi spokrewnioną i potrzebują nowego domu, bo zostały porzucone przez matkę. Wtedy stało się dla niej jasne, że musi im pomóc. Wystąpiła o prawo do adopcji. "Mniej więcej tydzień później odebrałam Jade, a tydzień później dołączyła do nas Destiny i była to najbardziej naturalna rzecz w historii naszej rodziny" - wspomina.

Jakiś czas później, rodzina Servetz ponownie się powiększyła. Zabrała ona dwóch chłopców, braci dziewczynek, którzy również zostali porzuceni. Matthew i Emerson trafili do nowego domu, pełnego miłości. Od tego momentu minęło już nieco czasu i chociaż nie jest to łatwe zadanie, Melissa nie żałuje podjętej przez siebie decyzji. Zauważyła ona, że dzieci "pokonują przeszkody, jakby nie było jutra" i "świetnie sobie radzą", dodając, że "więź, którą mają, jest nie do zerwania".

Servetz przyznała, że "nie jest łatwo" adoptować dziecko, zwłaszcza jako samotny rodzic. Podkreśliła jednak, że gdyby mogła, adoptowałaby swoje dzieci jeszcze raz, ponieważ "nagrody i korzyści zdecydowanie przewyższają wszystko". "Jest tak wiele rzeczy, które są wspaniałe w byciu mamą, ale... świadomość, że coś zmieniłam i dałam im życie, którego nigdy wcześniej by nie miały, jest naprawdę najbardziej satysfakcjonującą rzeczą" - powiedziała.

Więcej o: