Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl
Nadchodzące święta Bożego Narodzenia to czas, kiedy możemy spotkać się z bliskimi, odpocząć w rodzinnym gronie, skosztować pysznego, świątecznego jedzenia. To także czas prezentów, które dla najmłodszych stanowią główny punkt programu 24 grudnia. Dzieci już od początku grudnia piszą listy do św., Mikołaja i tworzą spisy prezentów, które chciałyby znaleźć pod choinką. Nie wszystkie ucieszą rodziców i to niekoniecznie dlatego, że są kosztowne...
Czasem pod choinką najmłodsi członkowie rodziny znajdują prezenty, które szybko okazują się koszmarem dla rodziców. Najczęściej chodzi o dźwiękowe zabawki dla kilkulatków. "W zeszłym roku moja siostra kupiła mojej córce na gwiazdkę zabawkę, która wydawała rozmaite dźwięki - kilka melodyjek, jakieś wierszyki, odgłosy zwierząt etc. Mała była zachwycona. Z uporem malutkimi paluszkami naciskała guziczki i cieszyła się dźwiękami. Po godzinie wszyscy mieli tego dość" - mówi Marta, mama trzyipółletniej Kasi. "Jestem pewna, że siostra zrobiła to złośliwie" - śmieje się. "Sama nie ma dzieci, więc nie wiedziała, co to dla nas oznacza. Myśleliśmy, że po kilku dniach mała znudzi się zabawką i ta trafi w kąt, ale uparcie się nią bawiła. Mieliśmy tego naprawdę dość. Przysięgam - zemszczę się na siostrze za to. Jej dziecko dostanie ode mnie wszystkie instrumenty muzyczne i gwizdki" - dodaje ze śmiechem.
Ania z podwarszawskiego Wołomina mówi, że kilka lat temu, gdy jej córeczka miała cztery lata, szwagier kupił jej pod choinkę zestaw małego chemika. "Nie dość, że zabawka była przeznaczona dla starszych dzieci, to okazało się, ze w pudełku jest pełno buteleczek z różnymi płynami. Takimi, które zostawiają niemożliwe do usunięcia plamy na tapicerce i dywanach" - wspomina Ania. "Kiedy tylko to zobaczyłam, pomyślałam, że szwagier ewidentnie nam źle życzy" - dodaje.
Z kolei Krzysztof - tata pięcioletnich bliźniaków mówi, że kiedyś jego synowie dostali od dziadków zestawy "małych policjantów", które zawierały nie tylko stroje, ale też plastikowe kajdanki, pistolety i krótkofalówki. "Najgorsze, że były tam też gwizdki. Nietrudno sobie wyobrazić, co robią trzyletnie dzieci, które dostają do zabawy gwizdki. Wtedy pomyślałem, że takie prezenty kupuje się dzieciom, których rodziców się nie lubi" - kończy swoją wypowiedź Krzysztof.