Nauczycielki w przedszkolu były pijane. W ciele prawie 4 promile, a pod opieką niespełna 3-letnie dzieci

W jednym ze świętokrzyskich przedszkoli doszło do dramatycznego zdarzenia - grupą kilkuletnich maluchów zajmowały się pijane nauczycielki przedszkolne. Jedna z kobiet miała we krwi prawie cztery promile, druga nieco mniej. Sprawą zajęła się policja.

W środę 15 listopada po południu funkcjonariusze dostali informację o nietrzeźwych nauczycielkach przedszkolnych w placówce znajdującej się w miejscowości Lisów (województwo świętokrzyskie). Niezwłocznie pojechali na miejsce, gdzie dwie kobiety w wieku 34 i 37 lat istotnie były pod wpływem alkoholu. Miały wówczas pod opieką grupę maluchów, z których najmłodsze nie miały jeszcze trzech lat. Obie nauczycielki zostały zatrzymane do czasu wyjaśnienia sprawy. 

Zobacz wideo Pijana 59-latka wjechała w rowerzystkę z dzieckiem

Pijane nauczycielki przedszkolne. Miały kilka promili we krwi i grupę maluchów pod opieką

Obie kobiety zostały przebadane alkomatem, a wyniki potwierdziły przypuszczenie, że są nietrzeźwe - 34-latka miała we krwi ponad 1,2 promila, a jej starsza o trzy lata koleżanka - prawie cztery promile alkoholu. Mimo bycia pod wpływem alkoholu w chwili zatrzymania zajmowały się grupą dziesięciorga dzieci w wieku od 2,5 do sześciu lat. Rodzice są w szoku. Jedna z mam maluchów, które uczęszczały do tego przedszkola, przyznaje, że nie wie, co o tym myśleć (za serwisem TVN24.pl) - "Moje dzieci powinny chodzić do innego przedszkola, ale je tu przepisałam, bo tu była zawsze cudowna atmosfera. Nie czuję się bezpiecznie, nie wiem, co będzie" - mówi ze smutkiem.

Pijane nauczycielki opiekowały się kilkulatkami. Trafiły do aresztu, gdzie czekają na proces

Obie pijane nauczycielki przedszkolne zostały natychmiast aresztowane, usłyszały też już prokuratorski zarzut "narażenia podopiecznych na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez wykonywanie obowiązków służbowych pod wpływem alkoholu" - podała dla serwisu TVP Kielce młodsza aspirantka Małgorzata Perkowska-Kiepas. Żadna z oskarżonych nie przyznała się do winy. Decyzją prokuratora zostały oddane pod dozór policyjny i czeka je proces. Za czyn, którego się dopuściły, grozi im kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: