Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Małe dziecko, które jest uzależnione od fast foodów i coli? Okazuje się, że takie historie się zdarzają. Taki maluch nawet nie powinien wiedzieć, jak smakują hamburgery czy słodzone napoje, jak więc to możliwe?
19-miesięczny Kuba z Cardiff jest nazywana... dzieckiem fast foodu. Jak to możliwe? Jej rodzice często jedzą tzw. śmieciowe jedzenie, które popijają colą. Nie ma więc co się dziwić, że dziecko jest przyzwyczajone do dań z Mc Donald's, KFC, pizzy, czy frytek z dużą ilością soli. Podobnie odżywają się starsze siostry malucha.
Matka dzieci przyznaje, że szczególnie trudno odmówić jej czegokolwiek dla najmłodszego dziecka, więc bardzo go rozpieszcza
Trudno mu odmówić, ma piękny, słodki uśmiech
- opowiada kobieta. Przyznaje też, że maluch, tak samo jak rodzeństwo, może jeść tyle słodyczy, ile tylko chce. Simon nie ukrywa, że nie ma kontroli nad tym, ile słodyczy jedzą jej dzieci. Niestety wygląda też na to, że nie jest to dla niej jakiś poważny problem.
Starsze siostry Kuby nauczyły się jeść także inne posiłki, poza niezdrowym jedzeniem. Mają też jakąś samokontrolę, jeśli chodzi o słodycze. Trudno jednak wymagać tego od dziecka, które nie ma nawet dwóch lat.
W rezultacie doszło do tego, że dziecko spożywało 3200 kalorii dziennie! Jest to znacznie więcej, niż powinien jeść zdrowy mężczyzna. Chłopczyk wypijał sześć puszek samej coli, do tego niezliczona ilość hamburgerów, frytek itp.
Internauci są w szoku, jak bardzo nieodpowiedzialni muszą być rodzice, którzy dają swoim dzieciom tak niezdrowe jedzenie.
Co u licha ich opętało, że w ogóle dali swojemu dziecku colę??? Muszą wiedzieć, że to jest kompletnie głupie.
- stwierdziła jedna z osób. "Ledwo spożywam 1800 kalorii dziennie, jak maluch spożywa 3K+ kalorii ??? To zagrożenie dla zdrowia", "Po trzydziestu sekundach widzę dziecko pijące colę w kubku niekapku. Niech Bóg ma nas w swojej opiece" - pisali też inni.
Rodziną, która tak niezdrowo się odżywia, zainteresowała się miejscowa pracownica służby zdrowia - Jane. Kobieta postanowiła edukować rodziców oraz zmienić nawyki żywieniowe ich, oraz dzieci. Chciała, by rodzina zaczęła gotować, a Kuba dostawał trzy zdrowe posiłki w ciągu dnia. Zadbała o to, by usunąć szafkę ze słodyczami, co sprawiło, że jedna ze dziewczynek się rozpłakała.
Nigdy nie spotkałam rodziny, która żyłaby z jedzenia na wynos i w ogóle nie gotowała
- powiedziała Jane. Chcąc zmotywować niezdrowo odżywiającą się rodzinę, postanowiła pozwolić im kupować jedzenie na wynos raz w tygodniu.
Okazało się, że nowe nawyki wcale nie były złe. Maluch polubił domowe jedzenie. Już widać, że prawidłowe odżywianie ma na niego dobry wpływ. Zaczął spokojniej spać, poprawiły się też jego wyniki (wcześniej zmagał się z anemią).
To, co dawaliśmy mu wcześniej ze smażonym kurczakiem i jedzeniem na wynos, było dla niego zbyt duże, nie sądziliśmy, że to na niego wpływa. Ale kiedy sam się o tym przekonasz, musisz to zmienić".
- przyznała matka dziecka.