Nina wyszła za mąż. Wszystko wydawało się tak, jak sobie zaplanowała. Gdy jednak dziecko przyszło na świat, zaczęła dostrzegać, że w mężu coraz więcej rzeczy jej przeszkadza a nie łączy. Ich związek był burzliwy. Jej mąż zachowywał się jak nastolatek, a ona nie miała ochoty niańczyć dorosłego mężczyzny. Chciała mieć partnera, kogoś kto będzie zapewniał jej bezpieczeństwo i wspierał. Nigdy go nie było, gdy był najbardziej potrzebny. Po pierwszych urodzinach chłopca kobieta uznała, że najwyższy czas się rozwieść. Wszystko potoczyło się całkiem sprawnie i bez żadnych komplikacji.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Kobieta przyznaje, że paradoksalnie, dopiero po rozwodzie jej życie zmieniło się na lepsze. Miała spokój psychiczny, nad wszystkim miała kontrolę, sama zajmowała się domem i synem. Były mąż płacił alimenty, a jego rodzice, czyli dziadkowie chłopca, wciąż chcieli mieć z nim kontakt i uczestniczyć w jego życiu. Niedługo potem znalazła partnera, który spełniał wszystkie jej potrzeby. Otaczał ją opieką i miał to, czego brakowało jej w pierwszym mężu. Antoś ma obecnie 6 lat i od dwóch lat ma nowego tatę oraz kolejnych dziadków.
Tym sposobem Antoś ma trzy babcie i czterech dziadków... Jedną babcią jest moja mama, drugą babcią jest mama biologicznego ojca Antosia, a trzecią babcią mama mojego obecnego partnera, która też poczuwa się do więzi z wnukiem. Analogicznie mężowie tych babć to dziadkowie Antosia, plus jeszcze dochodzi mój tato jako rodzony dziadek. Niezła gromadka, co?
Chłopiec ma tyle babć i dziadków, że ma prawdziwe Eldorado. Każda z babć i dziadków chcą chłopca rozpieszczać na wszelkie możliwe sposoby. W efekcie niemal każda nowa zabawka, o której Antoś zamarzy, szybko ląduje w jego rękach. Jego mama przyznaje, że nie zna bardziej rozpieszczonego dziecka w rodzinie, ale zupełnie jej to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, bardzo jej to pasuje. Musi właśnie podjąć decyzję, czy na najbliższy zimowy obóz zimowy konstruktorów klocków, który kosztuje 2 tysiące złotych umówić się z babciami na zrzutkę, czy też poprosić o pieniądze tylko jednych, tak żeby inni mogli kupić chłopcu coś innego. Urodziny już za miesiąc, a kobieta nie ma pojęcia która opcja jest lepsza. Niektóre mamy uważają jednak, że to co robi kobieta nie uczy dziecka doceniania ilości zaangażowanych babci i dziadków w jego życie, ale uczy tego, jak od każdego po kolei wyciągnąć to, co sobie zamarzy. Podają w wątpliwość, czy chłopiec będzie umiał doceniać w przyszłości to co ma i okazywać empatię wobec innych, czy nie będzie mu zależało tylko na prezentach i rzeczach materialnych.
Źródło: styl.fm