Awantura o studniówkę. Widzą ceny i łapią się za głowę. "Rada rodziców oferowała samego DJ-a za 11 tys. zł"

Ceny studniówek przyczyną sporów pomiędzy rodzicami. Jedni uważają, że to przesada. Inni twierdzą, że trzeba było wcześniej oszczędzać. "Nie rozumiem, jak w ciągu 4 lat ktoś nie umiał odłożyć pieniędzy dla dziecka na studniówkę. A gdzie te 500 plus? Chyba przez 4 lata uzbierała się z niego spora suma, co?" - piszą czytelnicy.

Studniówki zbliżają się wielkimi krokami. Wypadają zazwyczaj w styczniu i lutym, więc to ostatni dzwonek na załatwienie ostatnich spraw organizacyjnych. W obecnej formie tego typu imprezy nie przypominają już skromnych szkolnych zabaw wyprawianych na salach gimnastycznych. Bardziej przypominają eleganckie bankiety z muzyką na żywo, wykwintnym jedzeniem i dodatkowymi atrakcjami.

Ceny studniówek przyczyną sporów

Okazuje się jednak, że w dobie inflacji organizowanie takich imprez wiąże się z wysokimi kosztami. Na Twitterze można znaleźć liczne wpisy rodziców i uczniów, którzy mówią wprost, ze ceny poszczególnych usług ją przyczyną sporów na wywiadówkach. "U nas kłócą się o studniówkę, że wychodzi za drogo. Dostaliśmy dwie propozycje, przy czym w jednej jedna klasa siedziałaby oddzielnie, a wszyscy bylibyśmy ściśnięci. Rada rodziców oferowała DJ-a za 11 tys. zł, laska z mojej klasy za 7 tys. zł, a mój znajomy za 3 tys.zł" - napisał licealista. Uczniowie przyznają, że już w zeszłym roku za studniówkę płacili więcej, niż za "talerzyk" na weselu, z tą różnicą, że w kosztach szkolnych bali nie jest uwzględniony alkohol. "No ja płaciłam 700 zł za osobę i jeżeli chodzi o to, co w tej cenie było, uważam, że wyszło za drogo. Praktycznie żadnych dekoracji. Najwięcej wyszło za salę bo w sumie 50 tys. zł i przez to tyle płaciliśmy. W tej cenie nawet alkoholu nie było", "Ja płacę 450 zł za osobę, a za parę 650 zł, ale widziałam, że niektórzy płacą nawet 800 zł" - twierdziły maturzystki. Więcej artykułów o tematyce szkolnej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo 10-latek wbiegł prosto pod samochód. Nie upewnił się, czy może bezpiecznie przejść przez jezdnię

"Robi się problem z niczego"

Pod artykułami dotyczącymi studniówek opublikowanymi na stronie facebookowej edziecko.pl nawiązała się żywa dyskusja pomiędzy rodzicami. Jedni stwierdzili, że studniówki powinny wrócić na sale gimnastyczne, z kolei inni twierdzili, że taki bal ma się raz w życiu, a młodzież na niego zasługuje. "Jak zwykle robi się problem z niczego. Wiadomo, że ma być studniówka i się na nią odkłada. Strój też ma być elegancki. To dla młodzieży pierwszy bal, a nie dyskoteka. Wspomnienia na całe życie", "Taka impreza jest raz w życiu i więcej się nie powtórzy", "Nie rozumiem, jak w ciągu 4 lat ktoś nie umiał odłożyć pieniędzy dla dziecka na studniówkę. A gdzie te 500 plus? Chyba przez 4 lata uzbierała się z niego spora suma, co?", "Studniówki od dawna są w restauracjach i to nie młodzież decyduje, gdzie się odbywają, tylko rada rodziców. I tu kłania się logika. Są droższe, bo uczniowie muszą zapłacić za dwie osoby plus grono nauczycieli (w tym też jest kamerzysta i DJ). Nie ma nic za darmo" - pisali.

Więcej o: