"Systemy oceniania wiedzy, umiejętności i zachowania uczniów przyjęte w zdecydowanej większości szkół skontrolowanych przez NIK w województwie świętokrzyskim nie były w pełni zgodne z prawem oświatowym, jasne i jednoznaczne" - czytamy w opublikowanym raporcie odnośnie sprawdzonych placówek z województwa świętokrzyskiego. Te szokujące informacje dotyczą prawie 90 procent skontrolowanych placówek oświatowych. Czy jako społeczeństwo potrafimy wyciągnąć z tego wnioski? Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Kilka dni temu Najwyższa Izba Kontroli, przedstawiła wyniki kontroli przeprowadzonej w szkołach na terenie województwa świętokrzyskiego. Zbadano przede wszystkim procedury dotyczące przestrzegania prawa oświatowego, jego transparentności i tego, jak to wygląda w przypadku uczniów. Okazuje się jednak, że przedstawione dane nie napawają zbyt dużym optymizmem całą społeczność szkolną, ale także działaczy edukacyjnych, bowiem okazało się, że systemy oceniania wiedzy, umiejętności i zachowania uczniów nie były w pełni zgodne z prawem oświatowym, jasne i jednoznaczne.
Jednak nie chodzi tu o samo prawo oświatowe i zastosowanie go w praktyce. Organ wskazał także szereg innych nieprawidłowości, jak nieprzestrzeganie prawa oświatowego przez dyrekcję szkół i nauczycieli, związane np. z organizowanymi w tych placówkach egzaminami poprawkowymi, a także egzaminami klasyfikacyjnymi. W niektórych sprawdzanych szkołach uczniowie nie zawsze mieli możliwość poprawy niesprawiedliwych, w ich pojęciu, ocen. "Prawo do poprawienia stopnia z pracy pisemnej przysługiwało tylko tym uczniom, którzy nie sprawiali kłopotów wychowawczych" - pisze w swoim poście Alina Czyżewska, jedna z działaczek społecznych, która odniosła się do wyników kontroli NIKu.
Kolejną sprawą poddaną kontroli było podejście nauczycieli, czy samej dyrekcji do zachowań uczniów, które podobały się, lub nie spodobały nauczycielom, nie mając odniesienia w ogóle do zachowania. "Przykładem może być podwyższanie oceny zachowania uczniom, którzy przynosili do szkoły papier do kserokopiarek czy karmę dla zwierząt i obniżanie takich ocen za wygląd – farbowane włosy, pomalowane paznokcie czy makijaż" – pisze Czyżewska. "Zgodnie z WZO osoba, która farbowała włosy, malowała paznokcie lub stosowała makijaż, nie mogła mieć wzorowej ani bardzo dobrej oceny, a nieprzestrzeganie zasad dotyczących wyglądu mogło być (w dwóch z tych szkół) podstawą do obniżenia oceny zachowania nawet do nieodpowiedniej" – dodaje w swoim poście działaczka.
Pod opublikowanym postem działaczki społecznej, pojawiła się także masa komentarzy osób z różnych środowisk, które podobne nieprawidłowości widza również w innych placówkach i co najgorsze, także na równym poziomie edukacji. "W moim mieście jest jedna szkoła, gdzie są naruszone prawa uczniów. Nauczyciele są zastraszani przez panią dyrektor. Panuje tam wolna amerykanka. Kto silny psychicznie ten wygrywa" - napisała jedna z komentujących osób, jednak podobnych opinii jest znacznie więcej.
Czy nauczyciele, dyrektorzy, ale także kuratoriom oraz ministerstwo edukacji - będą umieć wyciągnąć odpowiednie wnioski i przystąpić do działania?