Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl
Dzieci w wieku żłobkowym i przedszkolnym często chorują, bo ich odporność nie jest jeszcze w pełni wykształcona. Poza tym przebywają w dużych skupiskach dzieci, zarażają się nawzajem, niektóre w pierwszych miesiącach, a nawet latach swojej przygody z placówkami spędzają więcej czasu w domach, niż tam. Pracownicy żłobków i przedszkoli regularnie apelują do rodziców, żeby ci nie przyprowadzali chorych dzieci, ale nie zawsze to pomaga.
Osoby pracujące w żłobkach robią, co mogą, żeby sami nie zarazili się od kichających i zasmarkanych podopiecznych. Jednym ze sposobów jest częste wietrzenie sal. Nie wszystkim się to jednak podoba. Rodzice boją się, że ich pociechy zmarzną i się przeziębią. Problem ten dotyczy szczególnie okresów jesiennych i zimowych, gdy na dworze jest chłodno, a w salach duszno i gorąco ze względu na działające kaloryfery. A takich warunkach najlepiej czują się wszelkiego rodzaju wirusy, zarazki i bakterie.
Temat wietrzenia sali w żłobkach podjął Pan Tabletka, znany w mediach społecznościowych farmaceuta, który na TikToku regularnie zamieszcza nagrania, w których porusza m.in. tematy związane ze zdrowiem dzieci. Spytał: "Czy dzieciaki mają wietrzone sale, kiedy wychodzą na spacer? Jak często w ogóle wychodzą? Czy zwracaliście kiedyś uwagę na to, czy w żłobku jest zbyt ciepło, zbyt duszno? Że nie ma wentylacji prawidłowej?"
Autor nagrania odniósł się do komentarza jednej z użytkowniczek, która stwierdziła: "Jako pracownica żłobka muszę powiedzieć, że jest odwrotnie: to rodzice są niezadowoleni, jak wietrzymy salę i mają pretensję." Pan Tabletka przyznał: "Są miejsca, w których rodzice blokują takie zmiany i wolą, żeby było za ciepło i żeby dzieciaki czasem nie zawiało, tymczasem one później wychodzą na zewnątrz i jest tylko gorzej".
Pod nagraniem udostępnionym przez farmaceutę wywiązała się dyskusja internautów. Zdecydowana większość osób, które zabrały głos są za tym, żeby w placówkach wietrzyć sale, jednocześnie uważając, żeby "nie zawiało" dzieci. Pisali: "U nas w żłobku salę są wietrzone, ja jako rodzic nie mam nic przeciwko, bo w domu okna też cały czas otwarte mam"; "Wietrzę w domu i chcę, żeby wietrzono w przedszkolu. Ale nie gdy dzieci siedzą pod otwartym oknem przy gorącym kaloryferze - a tak właśnie było..."; "Wietrzenie super, ale nie w godzinę z 25 zrobić 18 stopni"; "U nas w żłobku też co chwilę aferka, że za zimno, a panie zwracają uwagę, żeby nie przegrzewać dzieci i trzy warstwy na sali zabaw nie są konieczne"; "To prawda, w naszym przedszkolu matka dzieciaka ubierała jesienią jak na zimę, kalesony,itp. Chodziła pod oknami i patrzyła, czy otwarte"; Dokładnie! W przedszkolu też rodzice się burza, że otwierają okna, bo dzieci zachorują, ale lepiej w ciepłe bakterie rozwijać".