HuffPost postanowiło przyjrzeć się niuansom relacji między rodzeństwem. Nie od dziś wiadomo, że kolejność urodzenia może ukształtować relacje wśród sióstr i braci. Jak podaje Scientific American, duże badanie przeprowadzone w 2015 roku na Uniwersytecie Illinois w Urbana-Champaign wykazało, że „waga, jaką przypisuje się pozycji rodzeństwa w kształtowaniu charakteru, jest przesadzona". Jednak powszechnie uważa się, że pierworodni to osoby niezależne, perfekcjoniści i osoby osiągające sukcesy, które czasami zmagają się z parentyfikacją (zjawisko psychosocjologiczne polegające na odwróceniu ról w rodzinie, w wyniku czego dziecko pełni rolę opiekuna, partnera – przyp. red.) i mogą mieć trudności z proszeniem o pomoc, gdy jej potrzebują.
Czytelnicy HuffPost podzielili się niektórymi prawdami o byciu najstarszym rodzeństwem. Oto niektóre z nich.
- Najstarszy ma wyższy standard. Rodzice chcą tylko, żebyś „dorósł", żeby jego dzieciństwo było krótsze. Przez cały czas oczekiwano ode mnie, że będę najlepsza, dlatego było wiele krytyki. W młodszym wieku niż moje rodzeństwo przydzielano mi więcej obowiązków. Jako nieopłacana opiekunka do dzieci moich dwóch młodszych braci straciłam okazję do spotkań towarzyskich z rówieśnikami — opowiada Becky.
- Jestem bardziej odpowiedzialna za opiekę nad starzejącymi się rodzicami niż trójka rodzeństwa – zauważyła Melisa K.
- To, że jako najstarsze dziecko narzucano mi wszystko, sprawiło, że stałem się wściekły. Większość ludzi komplementuje mnie i mówi, że nigdy nie spotkała kogoś takiego jak ja. Śmieję się z tego i mówię, że to syndrom pierworodnego. Nasi rodzice oczekiwali ode mnie najwięcej, a to wymuszało na mnie rzetelność, odpowiedzialność i niezależność. Wielu pierworodnych, których znam, jest przebojowych, podobnie jak ja. Wspieram moje rodzeństwo jak rodzic i siostra. Dopadnę ich tam, gdzie nie zrobi tego moja matka, a mimo to jestem ich największą cheerleaderką. Dynamika pierworodnego dziecka jest niesamowita, a jeśli pierworodną jest dziewczynka, nie ma ograniczeń! — komentuje Samaya B.
- Jestem najstarsza z trójki. Rodzice byli wobec mnie znacznie bardziej rygorystyczni. Moje najmłodsze rodzeństwo mogło podpalić dom, a moi rodzice nawet by nie mrugnęli. A ja bałam się przynieść do domu gorszą ocenę – mówi Oliwia H.
- Jako najstarsze dziecko, rodzice byli na mnie najsurowsi. Nie było miejsca na bycie sobą, skoro wszystko, co robiłam, miało na celu zdobycie ich aprobaty. Moje rodzeństwo miało większą swobodę buntowania się, popełniania błędów i wyrastania z nich. Lepiej im to wychodzi, a ja nadal jestem niespokojną osobą, która stara się zadowolić ludzi. Wiem, że moi rodzice dali z siebie wszystko, korzystając z tego, co wówczas wiedzieli, ale czasami trudno jest być pierwszym dzieckiem - mówi Lizz A.
A wy coś byście dorzucili do tej listy?