Czym jest "babciowe"? To świadczenie w wysokości 1500 złotych miesięcznie dla świeżo upieczonych mam, które zdecydują się od razu po urlopie macierzyńskim wrócić do pracy. Pieniądze te miałyby posłużyć na opłacenie maluchowi opieki - żłobka, niani czy choćby babci. W założeniu ma to zachęcić młode kobiety do rozwoju zawodowego, o czym już kilkukrotnie wspomniał pomysłodawca świadczenia - Donald Tusk. A kiedy "babciowe" miałoby wejść w życie i na jakich zasadach? Jak się okazuje, odbędzie się to ze sporym opóźnieniem.
Jak udało się ustalić dziennikarzom serwisu Money.pl, nowe świadczenie dla mam nie wejdzie w życie z początkiem przyszłego roku, ale sporo później. Ściślej rzecz biorąc, "babciowe" pojawi się w 2025 roku, wraz z wprowadzeniem nowego systemu podatkowego, który ma obejmować też podwojenie kwoty wolnej od podatku, czyli podniesienie jej do 60 tysięcy złotych rocznie. Skąd ten poślizg czasowy? Powodem jest wydłużenie czasu potrzebnego na utworzenie nowego rządu i na wprowadzenie kluczowych reform już od stycznia 2024 roku. Zresztą wejście w życie zmiany systemu podatkowego też będzie wymagało pośpiechu, bo wszystkie procedury trzeba wprowadzić z przynajmniej półrocznym wyprzedzeniem.
Jakiś czas temu poseł PO Sławomir Neumann w rozmowie w Porannej Rozmowie portalu Gazeta.pl tłumaczył, jakie będą koszta wprowadzenia "babciowego". Obliczył on wówczas, że nowe świadczenie Tuska kosztowałoby około 35 miliardów złotych, co jest ogromną sumą, znacznie przekraczającą koszt podniesienia 500 plus do 800 plus. Obecnie bowiem świadczenie wychowawcze kosztuje budżet państwa 40 miliardów, a nadchodzące 800 plus - 65 miliardów złotych. To w sumie 25 miliardów złotych więcej niż obecnie i zarazem o 10 miliardów złotych mniej niż będzie kosztowało "babciowe" i podniesienie kwoty wolnej od podatku. Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.