Ten przysmak królował w przedszkolach w PRL-u. "To był nektar, napój bogów. Idealnie pasował do mortadeli"

Dziś w przedszkolach i na szkolnych stołówkach dzieci zwykle dostają do picia wodę, kompot lub herbatę. Kiedyś często pojawiał się rozcieńczony kisiel o lekko mdłym smaku, który jednak wiele osób z rozrzewnieniem wspomina do dziś.

Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl

Wiele wspomnień z czasów przedszkolnych i szkolnych dotyczy jedzenia. Z rozmarzeniem wspominamy ulubione potrawy, które co jakiś czas pojawiały się na stołówce i na które jako dzieci czekaliśmy z utęsknieniem: naleśniki z dżemem, makaron z truskawkami, galaretka z owocami etc. Co jakiś czas pojawiały się też dania, które u niektórych powodowały mdłości: zupa szczawiowa, wątróbka, mortadela. Nie wszystkim jednak smakowały potrawy uchodzące za przysmaki, jednocześnie niektórzy uwielbiali dania uznawane przez innych za ohydne. I trudno się dziwić: każdy ma inne preferencje i ulubione smaki, do tego dochodzą miłe lub przeciwnie - niemal traumatyczne skojarzenia związane z poszczególnymi potrawami. Trzeba jednak mieć świadomość, że żywienie zbiorowe w takich placówkach jak żłobki, przedszkola i szkoły ma to do siebie, że nigdy nie zadowoli wszystkich. 

Zobacz wideo Jakie są problemy polskiej edukacji? "Każdy musi iść na korki" [SONDA]

W czasach PRL nie było łatwo

Kiedy sklepowe półki świeciły pustkami, a żeby cokolwiek wsadzić do garnka trzeba było stać w wielogodzinnych kolejkach, mamy stawały na głowie, żeby zapewniać swoim dzieciom zdrowe i smaczne posiłki. Musiały wykazywać się nie lada fantazją. Niewiele łatwiej było osobom odpowiedzialnym za komponowanie jadłospisów na szkolnych stołówkach i tym, którzy odpowiadali za zaopatrzenie. W efekcie często na talerzach pojawiały się proste potrawy z łatwo dostępnych produktów: bułka rozmoczona w mleku jako zupa mleczna na śniadanie, zupa owocowa na obiad, czyli kompot z makaronem etc. Niektórzy wspominają je ze smakiem, inni - obrzydzeniem. 

Jeden z użytkowników Twittera przypomniał sobie o popularnym kiedyś napoju, jaki często serwowano dzieciom w szkołach i przedszkolach. Napisał: "Pamiętacie, jak na szkolnych stołówkach do picia dawali taki rozpuszczony kisiel? To był nektar, napój bogów. Idealnie pasował do mortadeli. Ach, to były czasy...." - rozmarzył się.

Szkolne i przedszkolne stołówki: Tu nie ma wolnej Amerykanki

Panie pracujące na stołówkach nie mogą gotować tego, co im się podoba i dowolnie przyprawiać serwowanych potem dzieciom potraw. Posiłki w szkołach i przedszkolach muszą być zgodne z zasadami wynikającymi z Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 26 lipca 2016 roku w sprawie grup środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom i młodzieży w jednostkach systemu oświaty oraz wymagań, jakie muszą spełniać środki spożywcze stosowane w ramach żywienia zbiorowego dzieci i młodzieży w tych jednostkach (Dz. U. z 2016 r. poz. 1154). W praktyce oznacza to konieczność wykluczenia sporej ilości dodatków do potraw: soli, cukru, koncentratów etc.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.