Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl
Irena Jarocka była znaną piosenkarką i aktorką, urodziła się w 1946 roku w Srebrnej Górze, zmarła w 2012 roku w Warszawie. Współpracowała m.in. z zespołami Czerwone Gitary i Budka Suflera, dużo koncertowała za granicą - Niemczech, Czechosłowacji, Włoszech, Portugalii, ale i w USA oraz Kanadzie. Do dziś, wspominając jej karierę, wiele osób nuci przeboje "Motylem jestem", "Wymyśliłam cię", "Ty i ja, wczoraj i dziś". Jako aktorka z kolei dała się zapamiętać dzięki roli w "Motylem jestem, czyli romans 40-latka" w reżyserii Jerzego Gruzy. Jarocka nagrywała płyty, koncertowała, pojawiała się nawet na deskach teatrów, odbierała nagrody i działała na rzecz zdrowia kobiet.
Artystka przyszła na świat w ubogiej rodzinie. Jej ojciec - Henryk - pracował w szpitalu wojewódzkim w Gdańsku jako szewc ortopeda. Z kolei matka - Halina - zajmowała się domem. Irena była najstarsza z czwórki dzieci - miała trzech młodszych braci - Henryka, Tadeusza i Waldemara. W domu nigdy się nie przelewało, ojcu trudno było utrzymać rodzinę, tym bardziej że często zaglądał do kieliszka. Z kolei mama borykała się z łuszczycą i astmą (zdrowie straciła podczas wojny w obozach pracy). "Byliśmy bardzo biedni. Czasami rodzice wysyłali nas do sąsiadów po pożyczkę. Nieraz na nasz widok zamykały się drzwi. To było takie poniżające… Do dziś to pamiętam, do dziś boję się biedy…" - powiedziała Jarocka w rozmowie z "Super Expressem" w 2008 roku. Wspomina, że swój problem alkoholowy ojciec tłumaczył tym, że musi się napić z kolegami, żeby załatwiać interesy. A gdy wracał do domu pijany, między rodzicami dochodziło do awantur.
Z kolei w wypowiedzi dla "Sukcesu" w 2009 roku Irena Jarocka zapewniała, że matka starała się, jak mogła, żeby jej dzieciom niczego nie brakowało, szyła im ubrania, tak zresztą dorabiała do tego, co zarabiał ojciec, ale jej starania nie zawsze okazywały się wystarczające. "Mama starała się, żebyśmy wyglądali schludnie, ojciec robił nam buty, ale na wiele rzeczy nie starczało pieniędzy. Znajoma zbierała dla nas chleb od sąsiadów. Moczyliśmy go w wodzie, przysmażaliśmy i posypywaliśmy cukrem. Do dziś pamiętam ten smak. Przepyszne! (...) Wiele moich kompleksów wynikało z biedy. Wstydziłam się biedy. Był czas, że nosiłam urazę do taty. Przebaczyłam mu z głębi serca, zrozumiałam jego słabości" - zapewniała.
Mimo trudnego dzieciństwa Irena Jarocka miała wiele dobrych wspomnień związanych z domem rodzinnym. Podziwiała mamę, która mimo problemów zdrowotnych była bardzo pracowita, wybaczyła ojcu pociąg do kieliszka. Dzięki temu nauczyła się rzeczy, które w późniejszym życiu i w trakcie międzynarodowej kariery pozwoliły jej zachować zdrowy rozsądek. "Trudne dzieciństwo nauczyło mnie zapobiegliwości. Wrażliwości na drugiego człowieka. Miłości do prostych ludzi. Właściwie nie potrafię komuś wyrządzić krzywdy. Prawie nie umiem kłamać. Nie jestem snobką. Nie muszę ubierać się u superkrawców, choć mnie na nich stać. Nie jest mi to potrzebne. Dom rodzinny to była baza. Rodzice nauczyli mnie radości z każdej chwili w życiu. Nauczyli, jak być szczęśliwym, jak umieć cieszyć się drobiazgami. I to chyba najpiękniejsze" wyznała w 2007 roku w rozmowie w Radiu Vox FM.
W 1972 roku Jarocka wyszła za swojego menadżera - kompozytora Mariana Zacharewicza. Małżeństwo zakończyło się po kilku latach. W 1989 roku wyszła drugi raz za mąż za Michała Sobolewskiego, informatyka i urodziła córkę. Przeniosła się do USA, gdzie pracował jej mąż, ale tak tęskniła za ojczyzną, że popadła w depresję. Podróżowała po całym świecie, dając koncerty, pod koniec lat 90. dostała obywatelstwo amerykańskie. Zmarła w 2012 roku w Warszawie na skutek nowotworu mózgu. Została pochowana w katakumbach na warszawskich Powązkach.