Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Rodzice, zostawiając swoje pociechy w przedszkolach, czy żłobkach są zazwyczaj przekonani, że ich dzieci są bezpieczne i odpowiednio zaopiekowane. Dlatego informacje o jakichkolwiek nieprawidłowościach, czy niepokojących zdarzeniach, które mają miejsce w placówkach, zawsze szokują i wywołują mnóstwo emocji.
Jak podaje "Tygodnik Nadwiślański" w czwartek 2 listopada doszło do bardzo niepokojącego zdarzenia na terenie publicznego przedszkola w Woli Baranowskiej (województwo podkarpackie).
Piszę tę wiadomość nie po to, aby zrobić komuś na złość, tylko jako przerażony rodzic czteroletniego synka. Chciałbym, żeby ta wiadomość została rozpowszechniona, aby wyeliminować tego typu „patologię" i uniknąć nieszczęścia. Za dużo teraz dramatów słyszymy w telewizji z udziałem dzieci
– napisał do mediów rodzic dziecka, które uczęszcza do placówki, gdzie miało miejsce całe zdarzenie.
Informacja o pozostawionym przez opiekunki przedszkola dziecku odbiła się w mediach szerokim echem. Wiele osób jest zszokowanych, że takie sytuacje mają miejsce.
Jak się okazało, dzieci bawiły się na znajdującym przy placówce placu zabaw. Po jakimś czasie wróciły wraz z opiekunkami do budynku. Niestety panie nie zorientowały się, że w grupie brakuje jednego trzylatka. Okazuje się, że maluszek (zapewne zmęczony zabawą na świeżym powietrzu) zasnął. Nikt go nie zobaczył i nie zareagował...
Dziecko ułożyło się nieopodal ogrodzenia. Śpiący maluch na szczęście zwrócił uwagę przechodzącej obok kobiety, która się nim zajęła i zaniosła do przedszkola. Nie wiadomo, jak długo dziecko spało przy placu zabaw, ponieważ wychowawczynie zorientowały się, że trzylatka nie ma w sali, dopiero gdy nieznajoma go przyprowadziła do placówki.
Dyrektorka placówki nie chce komentować tego zdarzenia, aczkolwiek nie zaprzeczyła, że taka sytuacja miała miejsce. Wypowiedział się jednak burmistrz Baranowa Sandomierskiego:
Sprawa jest absolutnie skandaliczna i wymagała natychmiastowego wyciągnięcia konsekwencji. Obie wychowawczynie zostały ukarane naganami z wpisem do akt. Rozważaliśmy nawet dyscyplinarne zwolnienia, ale obie naprawdę cieszą się dobrą opinią u dzieci i rodziców i z tego względu nie zdecydowaliśmy się na to. Przy okazji chciałbym jednak sprostować sprawę tego drugiego zdarzenia, które jakoby wydarzyło się wcześniej. Taka sytuacja, jaka trafiła do opinii publicznej, o 3-latku opuszczającym samodzielnie i bez wiedzy wychowawczyń przedszkole, nie miała miejsca
– powiedział "Tygodnikowi Nadwiślańskiemu" Marek Mazur.