"Żłobkowej zakały" boją się wszyscy. "Z całej grupy chodzi już tylko dwoje dzieci"

Bostonka, nazywana przez wielu "żłobkową zakałą" panoszy się w placówkach, do których chodzą dzieci. Nikt nie zna dnia, ani godziny, kiedy na rękach i nogach pojawią się małe krostki. Osobiście drżę każdego dnia, kiedy zaprowadzam swoje dziecko do żłobka, bo w naszym przypadku to prawdziwa epidemia. Z całej grupy maluchów, chodzi już tylko dwójka. W tym mój syn.

Bostonka to choroba, na którą zapadają głównie dzieci w wieku do 5 roku życia. Zwykle te uczęszczające do żłobka, czy przedszkola, ponieważ przenosi się drogą kropelkową. Jest bardzo zaraźliwa. Chociaż uznawana jest za chorobę wieku dziecięcego, to zdarzają się też przypadki diagnozowane u osób dorosłych. Lekarze biją na alarm. Oficjalnie nie mówimy tu jeszcze o żadnej epidemii, a jedynie wzroście zachorowań, to w grupie żłobkowej, do której chodzi moje dziecko, liczącej 16 osób, choruje już 14 z nich. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Choroba bostońska u dziecka - jak ją rozpoznać i leczyć?

Bostonka. Wzrost zachorowań w żłobkach i przedszkolach. "Kiedy to się skończy?"

Bostonka to choroba wirusowa, którą najczęściej zarażamy się drogą kropelkową przez kontakt ze śliną, czy katarem (okres lata i ciepłej jesieni), ale źródłem zakażenia może być również stolec. Stąd też jej druga nazwa, jako "choroba brudnych rąk". Toteż przy zapobieganiu zarażeniem kluczowe znaczenie ma tu zachowanie wysokiej higieny, częste mycie rąk (po zmianie pieluchy u niemowlęcia, czy skorzystaniu z toalety), co w przypadku maluchów stanowi nie lada wyzwanie. Zapewne dlatego dziesiątkuje ona obecnie żłobki i przedszkola. Przykład? W placówce, do której chodzi mój syn, w poniedziałek rano pojawiła się oficjalna informacja o pierwszym przypadku bostonki i opiekunki proszą o obserwację dziecka. Dziś mamy piątek i z całej grupy Misiów, tylko dwoje dzieci nie ma jak na razie żadnych objawów zakażenia. 14 dzieci zaraziło się bostonką, a z tego co wiem od ich rodziców, choroba dotyka również całe rodziny. "Kiedy to się skończy?" - pytają matki chorych dzieci, które od tygodnia walczą z chorobą.

Żłobek mojego dziecka. Z grupy 16 dzieci, chodzi już tylko dwójka
Żłobek mojego dziecka. Z grupy 16 dzieci, chodzi już tylko dwójka Fot. materiały prywatne

Zanim oczywiście pojawią się pierwsze objawy, mija średnio 3 do 6 dni, toteż nadejścia choroby i ja się spodziewam, chociaż mam cichą nadzieję, że czerwone kropki, ból gardła i gorączka - nas ominą.

Chorobę bostońską wywołują enterowirusy Coxsackie, które mogą powodować również przeziębienie, anginę, biegunkę czy nawet zapalenie trzustki. Toteż choroby nie można bagatelizować i chociaż nie są znane żadne leki, mające na celu szybsze pozbycie się choroby, to dziecko powinien zobaczyć lekarz. Nie wymaga leczenia, poza stosowaniem leków przeciwgorączkowych i przeciwzapalnych. Na szczęście choroba ta samoistnie mija, ważne jest odpowiednie łagodzenie jej objawów.

Jak rozpoznać bostonkę? Pierwsze obajwy mogą być dość mylące

Wysypka na stopach i dłoniach, a także wokół ust, daje jednoznaczny sygnał, że mamy do czynienia z bostonką. Jednak tzw. objawy pęcherzykowej osutki zaczynają się pojawiać ok. drugiego/trzeciego dnia choroby. Na początku pierwszymi symptomami wskazującymi, że doszło do zarażenia, są:  

  • zmęczenie;
  • ból gardła;
  • gorączka (około 38-39 st. C);
  • brak apetytu;
  • złe samopoczucie;
  • czasem pojawiają się nudności, biegunka i wymioty.

Dopiero po jakimś czasie dochodzą krostki - jak określa to literatura fachowa - kolorze łososiowym. Na szczęście bostonka rzadko kiedy pozostawia jakieś powikłania. Zazwyczaj nie pozostawia następstw i rzadko odnotowuje się jakieś jej powikłania. Na bostonkę i wywołujące ją wirusy nie istnieje szczepionka. Jedynym sposobem na zatrzymanie rozprzestrzeniania się choroby, jest przestrzeganie zasad higieny osobistej (zwłaszcza mycia rąk mydłem pod ciepłą wodą przed spożywaniem pokarmów czy po wyjściu z toalety). Dodatkowo należy unikać bliskiego kontaktu z osobami chorymi.

Czy choroba nas ominie? Mam nadzieję, że tak. Mocno trzymam za to kciuki.

Więcej o: