Phoebe Brooks miała przeczucie. Wiedziała, że coś jest nie tak. Prosiła o pomoc. Jednak jej historia zakończyła się tragicznie. Kobieta cała się trzęsła, gdy trafiła do szpitala Darent Valley w Dartford w hrabstwie Kent w Wielkiej Brytanii. W tej placówce urodziła swoje pierwsze dziecko i chciała tu powitać także synka Jaspera.
Przyszła mama miała zgłosić się 24 kwietnia 2021 roku na planowane cesarskie cięcie. Gdy badania wykazały za wysokie ciśnienie, pacjentka trafiła na oddział już 14 kwietnia. Cesarka została przełożona już na 15 kwietnia. Phoebe jeszcze 14 kwietnia poczuła się fatalnie. Bała się, że doszło do krwawienia, miała drgawki. Lekarz nie mógł znaleźć bicia serca dziecka. Mimo to nikt nie zdecydował o natychmiastowej operacji. - Lekarz nie chciał mi zrobić cesarskiego cięcia, a położna, która miała się mną opiekować… Po prostu jej to nie obchodziło — powiedziała Phoebe w rozmowie z The Sun.
Kobieta zaczęła rodzić. Urodziła naturalnie. Chłopiec był blady, jego serce niestety nie było. - Dlaczego mój synek nie płacze – myślałam wtedy. Ratownicy walczyli o życie chłopca. Malec przeżył 23 godziny. Jasper zmarł 15 kwietnia 2021 roku, w dniu gdy miał planowo przyjść na świat.
Phoebe zaalarmowała odpowiednie służby. Dochodzenie wykazało liczne nieprawidłowości. Od tych tragicznych w skutkach – jak to, że nastąpiło 15-minutowe opóźnienie w umieszczeniu rurki do oddychania w tchawicy chłopca czy to, że zaprzestano podawanie adrenaliny – po niezgodne z przepisami – w szpitalu nie było neonatologa.
Co więcej rodzice, podczas tych zaledwie kilkudziesięciu godzin życia chłopca, błagali personel, by ich syn został przeniesiony do innego szpitala. Dowiedzieli się, że to bez sensu. To także wbrew regułom. Decyzję o zakończenie opieki powinno podjąć przynajmniej dwóch specjalistów. - Chcieliśmy spędzić z nim całe życie, ale zostało nam to odebrane ze względu na to, jak szpital traktował mnie podczas porodu i jak traktował jego — powiedziała Phoebe.
Szpital przygotował oświadczenie w tej sprawie. Rzecznik szpitala Dartford przekazał: - Bardzo nam przykro z powodu niszczycielskiego wpływu, jaki to miało na rodzinę Brooksów. Chcemy uczyć się na naszych błędach, aby żadna rodzina nie musiała przez to ponownie przechodzić. Podjęliśmy już znaczące działania w celu ulepszenia naszych praktyk i zobowiążemy się do wdrożenia dodatkowych zaleceń wynikających z dochodzenia