Początki w szkole, to zwykle spora ekscytacja dla dziecka. Zupełnie nowa klasa, koleżanki i koledzy. Poznanie swojej nowej Pani. To sporo emocji dla siedmiolatków. Dzieci powoli wchodzą w tryb szkolny, mają konkretny plan lekcji, muszą nauczyć się szkolnego trybu - 45 minut lekcji, następnie przerwa. Dochodzi również systematyczna nauka i jakieś drobne prace domowe, by wyrobić dziecku nawyk wykonywania regularnych obowiązków związanych ze szkołą.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Niestety 3 lata szybko mijają. Nauczenie zintegrowane idzie w niepamięć i zaczynają się "poważniejsze" lekcje. Podstawa programowa nie zrealizuje się sama, a nauczyciele zaczynają już na początku wymagać całkiem sporo. To często właśnie zaczyna dzieci przerastać. Ten przeskok z klas 1-3 do klasy 4 wydaje się tak spory, że dzieci nie dają sobie rady emocjonalnie, co odbija się na całej rodzinie. Jedna z mam przyznała, że nie spodziewała się tak trudnego początku roku szkolnego.
Moje dziecko zaczęło we wrześniu 4. klasę. Mam wrażenie, że od ponad miesiąca cała nasza rodzina przechodzi jakieś załamanie nerwowe. To, jak ogromny przeskok jest między 3. a 4. klasą w podstawówce, to jakiś kosmos. Dotychczas córka uwielbiała szkołę, nauka nie sprawiała jej trudności. Kochała nauczycieli, rówieśników w klasie i atmosferę, jaka panuje w placówce. Teraz gdy skończyła nauczanie początkowe, przeżyła jakiś szok, a mąż i ja razem z nią.
Jak się niestety okazuje to wcale nie jest taka rzadka sytuacja. Całkiem niedawno wspominał o tym Mikołaj Marcela, autor poradników dla rodziców oraz wykładowca akademicki. 4 klasa to nawał obowiązków, nauki prac domowych, co niestety powoduje początek końca sympatii młodych uczniów do szkoły i jej systemu.
Od czwartej klasy na ogół kończą się żarty. Jest harówka, najczęściej bezsensowna i ponad siły młodych ludzi, ale kto by się tym przejmował – w końcu jest podstawa programowa do przerobienia... A że tak naprawdę to podręcznik jest przerabiany, w którym jest tona nieistotnych rzeczy, to już inna sprawa. Trzeba więc siedzieć w ławkach i słuchać, a potem całe popołudnia w domu spędzać na odrabianiu zadań domowych...