Zabawa i nocowanko. Rodzice oddają dzieci na noc do placówek i "mają wolne". "Serio? Czemu ludzie z tego korzystają?"

Dla niektórych taki pomysł wydaje się byc skandaliczny, ale po dłuższym zastanowieniu się, może się okazać, że jest niezapomnianą atrakcją dla dzieci. Rodzice mają wtedy wieczór i noc dla siebie, ale oczywiście nie za darmo. Koszt? Od 140 do ponad 200 zł.

Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl
Na jednej z grup na Facebooku, która skupia rodziców, padło pytanie dotyczące całodobowej opieki dla dzieci. Internautka napisała, że są z partnerem bardzo zmęczeni, marzy im się weekend tylko we dwoje, ale nie mają rodziny, która w tym czasie mogłaby się zająć ich dziećmi - ośmioletnim synem i dziewięcioletnią córką. Użytkowniczka Facebooka chciała się dowiedzieć, czy jakieś placówki np. klubiki dla dzieci organizują "nocowanki" z atrakcjami dla pociech. Nietrudno się domyślić, że ci, którzy trafili na jej post, błyskawicznie podzielili się na dwa obozy. Pierwszy - oburzonych pomysłem "ewidentnie wyrodnej" matki, która nie powinna mieć dzieci, "skoro tak jej przeszkadzają" i drugi - równie zmęczonych, jak ona rodziców, którzy podsunęli jej możliwe rozwiązania. A takie istnieją i nie mają nic wspólnego z porzucaniem przestraszonych dzieci w podejrzanym miejscu na pastwę obcych ludzi, żeby "wykraść trochę czasu dla siebie" i "w końcu mieć trochę spokoju".

Zobacz wideo Jakie są problemy polskiej edukacji? "Każdy musi iść na korki" [SONDA]

Dla kilkuletniego dziecka, które jest już na to gotowe, noc spędzona poza domem zwykle jest ogromną atrakcją. W perspektywie: zabawa do późnych godzin, może jakiś ciekawy film i ulubione przekąski. No i najważniejsze: bez rodziców! A to dla niektórych kilkulatków jest wartością dodaną, bo świadczy o ich "dorosłości" i zaufaniu, jakim darzą go mama i tata. Propozycja takiej "wymiany" między znajomymi rodzicami, to transakcja, w której każdy jest wygrany: dzieci doskonale się bawią, a rodzice co jakiś czas mają wieczór i noc dla siebie. I tu świetnie realizuje się powiedzenie, że "szczęśliwy (i wyspany) rodzic, to szczęśliwe dziecko". 

Są "nocowanki" w przedszkolu

Niektóre przedszkola raz na jakiś czas organizują dla swoich podopiecznych nocowanie w placówce. Biorą w nim udział dzieci, które chcą i te, których rodzice nie widzą w tym problemu. W końcu maluchy spędzają w tym miejscu masę czasu, dobrze znają przestrzeń i nauczycielki, pod których opieką czują się bezpiecznie. Na co dzień leżakują tam, jedzą, bawią się, uczą i odpoczywają. A do tego termin nocowania zwykle nie jest przypadkowy - jest to np. nocowanie z okazji Mikołajek, Halloween etc. Dochodzi więc magia i wyjątkowość danej okazji. "Przedszkole, w którym pracuję od kilku lat, raz w roku organizuje taką atrakcję dla dzieci. A te piszczą z radości na samą myśl. Rodzice muszą podpisać stosowne dokumenty, w których zapewniają, że będą pod telefonem, a w razie potrzeby w każdej chwili odbiorą dziecko. W sumie jeszcze nigdy się to nie zdarzyło. Nawet gdy jakiś maluch ma kryzys i chce do domu, zawsze udaje nam się go utulić, rozchmurzyć i zachęcić do wspólnej zabawy. A rodzice mają wolne" - mówi Paulina (nazwisko do wiadomości redakcji). Dodaje, że dzieci mają zapewnione w placówce kolację i śniadanie, organizowane są zabawy tematyczne, czasem wspólne oglądanie filmu. "Czy to lubimy? Dostajemy za to dodatkowo pieniądze, często jest więcej chętnych niż trzeba" - żartuje Paulina. Mówi, że rodzice dzieci, którzy czują, że w przypadku ich pociechy takie przedsięwzięcie nie wypali, nie upierają się i nie zostawiają dzieci na siłę. "Niektórym sugerujemy, żeby poczekali jeszcze rok i oni nigdy się z nami nie spierają" - dodaje.

I "nocowanki" poza przedszkolem

Podaż jest odpowiedzią na popyt. Tym sposobem w ofercie niektórych sali zabaw i różnego rodzaju klubików dla dzieci pojawiają się oferty noclegów dla najmłodszych. Oczywiście za pieniądze. Brzmi jak dobry sposób na przechowanie pociechy, gdy chcemy iść na imprezę, a nie mamy jej z kim zostawić. I tak może być, jeśli w ten sposób przyjrzymy się sprawie. Jeśli jednak dokładniej spojrzymy na to z drugiej strony i przeanalizujemy tego typu oferty - znajdziemy w nich ogrom zaplanowanych dla dzieci atrakcji pod opieką czujnych i wykwalifikowanych opiekunów. Maluchy mają na miejscu zapewnione kolacje, śniadania, czasem przekąski. Mogą wziąć udział w warsztatach, rozmaitych tematycznych grach i zabawach. Znana ogólnopolska sieć sali zabaw dla dzieci za taką atrakcję z okazji Halloween liczy sobie od 189 zł do 209 zł w zależności od lokalizacji. Dziecko powyżej 6. roku życia zostawia się tam o 19.00 i odbiera do godziny 10.00 następnego dnia. Inne warszawskie miejsce ma podobną ofertę w cenie 140-160 zł (cena zależy od terminu zapisów) i zaprasza dzieci w wieku 6-12 lat. Dla grup znajomych przewidziano zniżki. 

Nie wszystkie dzieci są gotowe na nocowanie poza domem.
Nie wszystkie dzieci są gotowe na nocowanie poza domem. Shutterstock/Zdan Ivan

Organizatorzy takich wydarzeń dobrze wiedzą, że nie przyjdą do nich zapłakane i przestraszone maluchy porzucane wbrew ich woli na noc przez rodziców, a zadowolone grupki znajomych, dla których ci zaplanowali ciekawe wydarzenie. A że sami w tym czasie pójdą na imprezę, do kina, czy na romantyczną kolację? No dlaczego nie? 

Nie wszyscy uważają, że to dobry pomysł

Są rodzice, którzy nie zgadzają się, żeby ich dzieci sypiały poza domem. Należy do nich Terra Avilla - śledcza z Kalifornii, zajmująca się przestępstwami, także seksualnymi, których ofiarami są dzieci. Terra regularnie zamieszcza na swoim koncie nagrania, na których radzi, jak zadbać o bezpieczeństwo najmłodszych. W jednym z nich wyznała, że nigdy nie pozwoli swoim dzieciom nocować u koleżanek i kolegów. Kobieta zdaje sobie sprawę z tego, że odmawia pociechom ogromnej przyjemności, jednak jest stanowcza i uważa, że ich bezpieczeństwo jest najważniejsze. Swoje stanowisko uzasadnia tym, że nie ma kontroli nad tym, co tam się może wydarzyć, nigdy nie może mieć pewności, że w takim domu nie pojawi się ktoś, kto mógłby skrzywdzić jej dziecko np. wujek, kuzyn etc. 

Diagnoza: dużo atrakcji i dużo bodźców

Jeśli jednak jesteśmy przekonani, że dziecko w czasie nocy poza domem będzie bezpieczne, zaopiekowane i zadowolone, to dlaczego mu na to nie pozwolić? Bo są też inne powody, o których wspomina pedagożka: "Kiedyś trafiłam na informację, że jakieś przedszkole organizuje nocowanki w weekendy. I pomyślałam: coooo? Serio? Czemu ludzie z tego korzystają? Rozumiem, że czasem trzeba odpocząć od dzieci, ale wydaje mi się, że przedszkole to nie jest miejsce na nocowanie. Dla niektórych dzieci to jednak stres. Sześcio-, ośmiolatki na koloniach płaczą za rodzicami, a co dopiero przedszkolaki? Chociaż z drugiej strony na pewno są dzieci, które potraktowałby to jako fajną zabawę i przygodę." - mówi Magdalena Wancerz, pedagożka, terapeutka integracji sensorycznej z warszawskiej poradni Kluczyk. "Tak naprawdę pewnie wszystko zależy od organizacji takiego wydarzenia, ale domyślam się, że jest to wieczór z milionem atrakcjami, co powoduje nadmiar bodźców. Według mnie nocowanie nie w swoim łóżku, bez swojej ulubionej kołderki i bez przysłowiowego "przytulasa", po dniu pełnym bodźców, może być bardzo trudne dla niektórych dzieci. Szczególnie tych wrażliwych" - dodaje pedagożka.

Nocowanki z okazji Halloween są coraz popularniejsze.
Nocowanki z okazji Halloween są coraz popularniejsze. Shutterstock/Monkey Business Images

Ważna zasada: nic na siłę

Decyzja o nocowaniu dziecka w przedszkolu lub u znajomych powinna być więc dobrze przemyślana. Są dzieci, które zdecydowanie nie są gotowe na taką atrakcję, nie wyobrażają sobie nocy poza domem, bez mamy i taty, którzy przybędą przytulić i "uratować", gdy przyśni się coś złego. Tych lepiej do tego nie namawiać, a już na pewno nie zmuszać, bo to się na pewno dobrze nie skończy. Jeśli dziecko jest gotowe i chętne, żeby wziąć udział w takim wydarzeniu i dodatkowo będą w nim uczestniczyć inne zaprzyjaźnione dzieci, miejsce jest sprawdzone i zaufane, najlepiej niedaleko domu... Decyzja należy do rodziców. I warto podjąć ją w zgodzie ze sobą, a strach przed krytyką i etykietką "nadopiekuńczego" lub "wyrodnego" rodzica zostawić gdzieś w tyle.

Więcej o: