Każdy rodzic-boomers ma ten grzech na sumieniu. Psycholożka punktuje: Co jest ważniejsze?

32-letnia Stephanie Lindeman, psycholożka i terapeutka z Tampa Bay na Florydzie, w jednym ze swoich filmów na Tik Toku, pokazała ogromną różnicę pomiędzy podejściem do rodzicielstwa osób z pokolenia milenialsów oraz tych z pokolenia boomerów. Pierwsi właśnie zakładają rodziny, bo to osoby z urodzone w latach 80. i 90. XX wieku. Boomerzy natomiast to ich rodzice, a nawet i dziadkowie, czyli osoby, które urodziły się w latach 50., 60. i 70. XX wieku. Jakie są ich największe grzechy?

Psycholożka z USA, która również obecna jest w mediach społecznościowych, postanowiła nieco bliżej przyjrzeć się kilku pokoleniom, które wchodząc w dorosłość i zakładając swoje rodziny, zupełnie inaczej postrzegały bycie rodzicem. Na tapet wzięła oczywiście milenialsów, ale to film o pokoleniu rodziców-boomerów wywołał lawinę komentarzy. Im dostało się najbardziej. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Morawiecki komentuje aferę w świecie influencerów. "To działanie będziemy starali się wykorzenić"

Grzechy rodzica-boomersa. Ciebie też to spotkało?

Stephanie Lindeman w swoich tiktokowych filmach postanowiła przyjrzeć się nieco bliżej zrachowaniom niektórych osób pod kątem tego, jakimi są rodzicami. Dostało się milenialsom, którzy zamiast spędzać swój wolny czas z dziećmi, "uciekają" do swoich spraw. "Telefon i tablet nie zapewni bezpośredniego kontaktu z dzieckiem i nie zbuduje z nim  więzi. Mniej elektroniki, więcej rodzica" - dodaje psycholożka, z czym oczywiście łatwo się zgodzić.

Jednak najbardziej oberwało się boomersom, czyli osobom z pokolenia powojennego wyżu demograficznego. "Najważniejszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę u rodziców z wyżu demograficznego, jako terapeuta rodzinny: ceną za brak odpowiedzialności jest izolacja" - zaznacza kobieta, by chwilę później wyjaśnić dokładnie, na czym ma to polegać. Jak sama przyznała, często widzi, jak boomersi stają się defensywni lub rzucają się do ataku, zamiast przepraszać za swoje krzywdzące zachowanie, co powoduje, że ich dzieci trzymają się z daleka. To pokolenie osób, które musiało walczyć o swoje, więc ciężko im przyjąć postawę, w której mieliby przyznać się do błędu. "Jednak co jest ważniejsze? To, że mieli racje, czy dobra więź z dzieckiem?" - pyta psycholożka.

W komentarzach pod filmem nie zabrakło głosów dzieci rodziców z wyżu demograficznego, którzy zgodzili się z jej punktem widzenia. Jako już dorosłe osoby, nie chcą wchodzić w bliższe relacje, wolą trzymać starsze osoby na dystans, a to głównie dlatego, że zamiast wsparcia i pocieszającego słowa, otrzymują krytykę. "To podcinanie skrzydeł było cały czas w naszym domu. I jeśli stało się coś złego, to zawsze była moja wina. Nigdy ich" - napisała jedna z internautek pod filmem.

Psycholożka, omawiając to pokolenie z wyżu demograficznego, przyznała również, że mają oni większe problemy z braniem na siebie odpowiedzialności, unikają trudnych rozmów, nie lubią okazywać emocji. Tego również uczyli swoich dzieci, przekazując im błędne wzorce. "Oczywiście nie mogę wiedzieć, jak to jest być rodzicem wyżu demograficznego i mogę jedynie dokonywać obserwacji na podstawie tych, z którymi pracuję. A to, co widziałem, to ludzie, którzy wydają się być bardzo samotni - wielu boomerów próbowało popełnić samobójstwo, straciło ciążę i kwestionowało swoją seksualność, a wszystko to przeżywali w samotności, bo cała ta ich słabość, była źle postrzegana" - dodaje kobieta. Czy jej wnioski są prawidłowe?

Więcej o: