Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Pary starające się o potomstwo są często gotowe do przetestowania różnych, nawet wydawałoby się nieco irracjonalnych, możliwości. Jak jednak wiadomo "wiara czyni cuda". Bo jak inaczej wytłumaczyć popularność słynnej wioski płodności?
Gdzie mieści się ta, bez wątpienia nietypowa, miejscowość? Sopsokha to wioska położona w Bhutanie znajdującym się we wschodniej części Himalajów. Oficjalna nazwa tej miejscowości brzmi: Druk Yul, czyli "Królestwo Smoka".
Jak podaje portal turystyka.wp.pl o wiosce płodności stało się głośno m.in. dzięki portugalskiemu influencerowi Danielowi Pinto. Podróżnik odwiedził w swoim życiu ponad 120 krajów, jednak mała miejscowość w Azji Południowej zrobiła na nim kolosalne wrażenie.
To bardzo piękna tradycyjna bhutańska wioska, otoczona polami ryżowymi, ale im bliżej jesteś, tym staje się dziwniejsza (...) Pośrodku znajduje się ogromny złoty Budda otoczony penisami wszelkich kształtów i rozmiarów stwierdził Daniel na platformie SWNS.
Wszystkie budynki znajdujące we wsi, również są ozdobione przeróżnymi penisami. Jednym z najważniejszych miejsc jest jednak świątynia płodności - Chimi Lhakhang. Okazuje się, że przyjeżdżają tu ludzie z całego świata, by doczekać się potomka. Kobiety, które marzą, by zostać matkami, pielgrzymują do tej świątyni. Na miejscu dostają drewnianego fallusa i są nim lekko uderzane w głowę. Aby szybko zajść w ciąże, muszą okrążyć budynek trzy razy. Legenda mówi, że wszyscy, którzy poddadzą się rytuałowi, doczekają się dziecka w ciągu roku.
Świątynia płodności została założona przez tybetańskiego jogina. Nazwano go "Szalonym Mnichem". Przybył on w XV wieku te rejony, by nauczać ludzi buddyzmu. Robił to w dość oryginalny sposób. Postanowił wypędzać wszechobecne demony, stosując wielkie fallusy. Szybko stał się popularny, wtedy zaczął głosić, iż potrafi... leczy bezpłodność.
Jak opowiada podróżnik, w świątyni są zdjęcia par, które wierzą, że dzięki temu, że przyjechali do Sopsokhi, zostali rodzicami. Po jakimś czasie wracają do tego miejsca, by podziękować za potomka.
Męskie genitalia są w wiosce "wszechobecne". Można je kupić nawet w formie pamiątek.
Najciekawszą rzeczą jest zdecydowanie sklep z pamiątkami, który sprzedaje lalki-penisy we wszystkich kształtach, rozmiarach i kolorach (...). Były koszulki, plakaty i dosłownie wszystko, co można sobie wyobrazić w kształcie lub z wizerunkiem penisa.
- opowiada Daniel.
Warto też zwrócić uwagę na fakt, że Bhutan nie należy do tanich miejsc. Można nawet stwierdzić, że jest do jeden z najdroższych kierunków obieranych przez turystów. Osoby, które tu przyjeżdżają, muszą liczyć się z opłatami wynoszącymi 200 dolarów dziennie. Takie kwoty obowiązują od 2022 roku i mają mieć związek ze wsparciem rozwoju tego miejsca. Przyjezdnych jednak to nie odstrasza, nadal chcą zobaczyć kraj, o którym mówi się, że jest najszczęśliwszy na świecie, a do tego może sprzyjać płodności.