Wielu rodziców ma w zwyczaju "wynagradzać" dzieci, gdy osiągną jakąś nową umiejętność. Najczęściej odbywa się to, gdy dziecko przestanie używać smoka, pozbędzie się pieluch jednorazowych i nauczy korzystać z nocnika lun toalety, pomyślnie przejdzie adaptację w przedszkolu itp. Wszystko zależy od charakteru dziecka, pomysłowości rodziców i stylu wychowania. Nagradzanie i docenianie dziecka samo w sobie nie jest złe, pod warunkiem, że nie robi się tego na wyrost, a mądrze i z głową. Dzieci, które czują się docenione i wspierane przez swoich rodziców, łatwiej pokonują kolejne przeszkody i wierzą w siebie.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Brandi Benner jest mamą bardzo rezolutnej i sprytnej 2-letniej Sophii. Dziewczynka uwielbia bawić się stetoskopem i lalkami. Mimo, że z prawdziwym badaniem ma to niewiele wspólnego, w swoim mniemaniu dziewczynka jest świetnym lekarzem, który bardzo wiele potrafi. Jeśli w ich domu pojawią się goście, można mieć pewność, że mała Sophia przeprowadzi zaraz badanie kontrolne i sprawdzi, czy z ich zdrowiem jest na pewno wszystko w porządku. Gdy dziewczynka nauczyła się korzystać z nocnika, mama uznała, że taka samodzielność zasługuje na uznanie, docenienie i nagrodę. Dlatego też zabrała dziewczynkę do jednego ze sklepów w Południowej Karolinie. Tam wywiązała się jednak niespodziewana rozmowa z kasjerką, i o mały włos, a mama dziewczynki wpadłaby w szał.
Podekscytowana dziewczynka wędrowała między sklepowymi półkami i szukała zabawki, która ją ucieszy. Gdy jej oczom ukazała się lalka lekarz, nie było wątpliwości, że to właśnie ona powróci z nią do domu. Wystarczyło zapłacić. Kasjerka jednak miała jeszcze kilka pytań, zanim mama z córką wyjdą ze sklepu. Zaczęła wypytywać dziewczynkę, dlaczego wybrała akurat tę lalkę, a nie taką, która będzie wyglądem bardziej zbliżona do niej. Chodziło tu głównie o kolor skóry i mama niekoniecznie miała pewność, czy kasjerka ma dobre zamiary. Czuła jak wzbiera w niej złość i już chciała zareagować, na szczęście 2-latka w porę się odezwała. Zdziwiona, głośno zauważyła, że kasjerka nie ma racji. Lalka ma fartuch i stetoskop dokładnie tak, jak ona, więc są do siebie bardzo podobne. Obydwie leczą ludzi i zapobiegają chorobom. Dodała nawet: "to jest ładna lalka, i ja jestem ładna. Widzisz jej ładne włosy, ja też takie mam". Odpowiedź dziewczynki najwyraźniej zaskoczyła kasjerkę. Zdaniem mamy, kobieta speszyła się i zakończyła rozmowę. A mama przyznała, że była niezwykle dumna z córki i jednocześnie z siebie, że nie wtrąciła się w rozmowę i nie rozpoczęła kłótni. Niewiele brakowało, ale jak widać, jej córka od najmłodszych lat doskonale zna swoją wartość i potrafi doskonale żonglować argumentami w rozmowie.
Źródło: en.newsner.com