OKO.Press: Ciężarną Polacy wzięli za ręce i nogi i przerzucili przez druty na granicy. Poroniła

Imigrantki próbujące przekroczyć granicę mają naprawdę bardzo ciężko. Przykładem jest ta młoda kobieta, którą Polacy wzięli za ręce i nogi, po czym przerzucili przez druty na granicy kraju. Niestety była wówczas w ciąży. "Poroniła" - tłumaczy lekarka, która nie może zrozumieć takiego traktowania ludzi. Jej historia została wykorzystana w filmie "Zielona granica".
Zobacz wideo Likwidacja bariery na granicy z Białorusią - tak czy nie? [SONDA]

Granicę polsko-białoruską próbuje przekroczyć wielu migrantów, jedną z nich jest 29-letnia Kongijka Judith. Wraz z mężem chciała dostać się do Niemiec, ale na drodze stanęli im polscy pogranicznicy, którzy zawracali wszystkich migrantów, i to dość brutalnymi metodami. 7 listopada serwis OKO.Press, ciężarna Judith została złapana za ręce i nogi i przerzucona przez druty graniczne. Takie potraktowanie skończyło się poronieniem i trwałą traumą kobiety i jej partnera, o czym opowiedziała dziennikarzom lekarka, która badała 29-latkę po tym, jak straciła dziecko. Jej historia została wykorzystana w filmie Agnieszki Holland "Zielona Granica" . Piszemy o niej, bo ostatnio powtarzana jest regularnie w social mediach. Ludzie pokazują ją jako dowód, że scenariusz filmu Holland, nie jest "reżyserską fantazją", lecz opiera się na prawdziwych ludzkich dramatach. 

Pogranicznicy wzięli ją za ręce i nogi i przerzucili przez druty. Straciła przez to dziecko

O stanie Kongijki, którą polscy pogranicznicy przerzucili przez druty "jak worek ze śmieciami", rozmawiała lekarka Paulina Bownik z Krzysztofem Boczkiem, dziennikarzem OKO.Press. Jak tłumaczy, pomogła poszkodowanej Judith w lesie trzy dni po przerzuceniu Kongijki przez druty i dzień po tym, jak poroniła. "Opowiadała mi, jak mówiła pogranicznikom, że jest w ciąży, jak prosiła ich o litość, ale oni nie byli zainteresowani tą informacją. [...] Powiedziała mi, że to był jeszcze niepełny, trzeci miesiąc ciąży. Ale ta macica była taka, że wyraźnie wyczuwałam ją nad spojeniem łonowym. Moim zdaniem to była bardziej zaawansowana ciąża, nadal zresztą miała widoczny duży brzuch [...]" - opisała lekarka. Dodała też, że podała Kongijce leki przeciwbólowe i powstrzymujące krwawienie, bo ta wciąż miała krwotok po poronieniu. 29-latka od czterech tygodni nie miała też gdzie się umyć, a po otrzymaniu pomocy jedynie przebrała się i poszła w dalszą drogę. Lekarce wspomniała też, że Judith nie jest jedyną ciężarną, którą tak strasznie potraktowano na granicy polsko - białoruskiej. 

Ciężarna Judith poroniła po przerzuceniu przez druty. Jej historia nie jest jedyną

Jak wspomniała podczas wywiadu lekarka, nie tylko Judith została strasznie potraktowana. Paulina Bownik miała też inną, ciężarną pacjentkę, ale na razie nie może udzielić na jej temat żadnych informacji. Powiedziała za to, że Medycy na granicy opublikowali na Facebooku wpis o kobiecie, która była w ostatnim miesiącu ciąży. Miała zakażenie układu moczowego i silne bóle. Jednak nie tylko ciężarne są źle tratowane przez pograniczników - lekarka podała też przykłady dzieci i to niepełnosprawnych, które zamiast pomocy otrzymały tylko cierpienie - m.in. pięcioletni chłopiec z Syrii, który cierpiał na porażenie mózgowe, czy kilkuosobowa rodzina z czworgiem dzieci, z czego najstarsze chorowało na cukrzycę, a młodsze na padaczkę. W tym przypadku dopiero śpiączka cukrzycowa sprawiła, że otrzymali pomoc, ale za to ich rozdzielono - trafili do dwóch różnych szpitali. Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: