Minął niespełna miesiąc od rozpoczęcia roku szkolnego. W wielu placówkach odbyły się już pierwsze zebrania z rodzicami, na których omówiono podstawowe sprawy organizacyjne. Niektóre dotyczyły także planowania szkolnych wycieczek oraz studniówek. Wiele wskazuje na to, że w dobie inflacji mogą być one jednak dla rodziców szczególnym wydatkiem.
Więcej artykułów o tematyce szkolnej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
W poprzednich artykułach wspominaliśmy już o kwotach, które wydali na wyprawkę oraz o wysokich cenach studniówek. Okazuje się jednak, że większym wydatkiem będą także wycieczki. "Gazeta Wyborcza" porozmawiała z pracownikami i rodzicami rodziców z łódzkich szkół. Jedna z mam przyznała, że wychodziła już z wrześniowych zebrań lżejsza o 200 zł i z ofertami wycieczek szkolnych, za które trzeba było zapłacić kolejne setki złotych. W tym roku nastąpiła jednak pewna zmiana. "O pieniądzach mówiło się u nas w szkole inaczej. Wychowawczyni syna podkreśliła dwukrotnie, że wszystkie składki są dobrowolne. U córki wychowawca zaczął od tego, że wycieczka jest, owszem, wielką rozrywką dla dzieci, ale oferty wyjazdów są bardzo drogie i może pomyślimy o jakimś szkolnym pikniku" - twierdziła.
Dyrektorka SP 55 na łódzkich Bałutach Anna Rytwińska przyznała, że szkoły coraz delikatniej podchodzą do spraw finansowych i jest świadoma, iż rodzice odczuli inflację oraz kryzys. "Moja szkoła jest w dzielnicy, gdzie kryzysy finansowe rodzin zdarzają się dość często. Także z tego względu składka na radę rodziców jest u nas bardzo niska, bo 50 zł na pierwsze dziecko, 25 na drugie, a trzecie dziecko jest ze składki zwolnione" - podkreśliła. Dodała, że w placówce od czwartej klasy wprowadzone są oddziały ze zwiększoną liczbą zajęć sportowych. "Dla wielu dzieci to jest darmowa rozrywka, która dodatkowo rozwija ciało i dobrze działa na emocje. To ważne w tych trudnych czasach. Bo o kilkudniowych wyjazdach na zieloną szkołę możemy zapomnieć. To grubo ponad 1000 zł" - przekonywała.
Podobne zjawisko zauważyła wychowawczyni szóstej klasy w SP 11 w Łodzi Iwona Xiężopolska-Krzyżańska. "Coraz więcej osób musi liczyć każdy grosz. A my widzimy, że oferty wycieczek w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat poszybowały niemiłosiernie. Jeszcze niedawno na dwa dni można było wyjechać za 400 zł, teraz taka wycieczka to ok. 600 zł. Wycieczki są wspaniałe, bo dzięki temu dzieci się integrują ze sobą i z nauczycielem, tego się nie da niczym zastąpić. A my szukamy jak najtańszych opcji, jeśli organizujemy wyjazd, to nie w góry, czy nad morze, ale na przykład w okolice Tomaszowa. Albo proponujemy wycieczkę jednodniową, żeby było taniej" - powiedziała "Gazecie Wyborczej".