"Co za matka tak postępuje". Zrozpaczona babcia nie może pogodzić się z tym, że wnuczka siedzi w przechowalni

Zdaniem tej babci jej synowa powinna się wstydzić za to co robi własnej córce. Jak może spokojnie pracować, a potem odpoczywać lub chodzić po sklepach, gdy jej dziecko codziennie, niemal do godziny 17:00 cierpi.

Babcie, a przynajmniej większość z nich, słynie z nadmiernej troski o swoje wnuki. Chciałyby dla nich jak najlepiej. Nierzadko ingerują w ich wychowanie, często w dobrej mierze, jednak niekiedy budzi to różne rodzinne konflikty i nieporozumienia. Pewna babcia, właśnie w trosce swoją wnuczkę, postanowiła napisać do redakcji Onetu list pełen żalu, w którym szczegółowo wyjaśniła powód rozgoryczenia. Winna jest oczywiście synowa i jej metody wychowania. 

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Jej wnuczka rozpoczęła pierwszą klasę, to generuje ciągłe kłótnie i spory w rodzinie

Kobieta tłumaczy, że jej wnuczka właśnie rozpoczęła pierwszą klasę. Nie tylko dziewczynka, ale i cała rodzina była podekscytowana tym faktem. Zastanawiali się jak sobie poradzi w nowym otoczeniu, jak szybko się zaadaptuje, czy będzie umiała łatwo otworzyć się wśród nieznajomych rówieśników i ogólnie jakie będą jej wrażenia. Babcia nie ukrywa dumy ze swojej wnuczki i z tego jak łatwo sobie ze wszystkim radzi. Nie sądziła jednak, że jej synowa wykorzysta szkołę, do swoich celów, odpoczynku, relaksu i przyjemności. Pierwszy problem się zaczął, gdy babcia dowiedziała się, że jej wnuczka Oliwia będzie korzystać w szkole z obiadów. Ciężko było pogodzić się z tą wiadomością, ponieważ zdaniem babci najlepsze i najzdrowsze jedzenie jest w domu, przygotowane przez własną mamę. To jednak nie było najgorsze. Drugą wiadomością było to, że dziewczynka będzie korzystać ze świetlicy. Z tym babcia nie może pogodzić się do tej pory. Wzbiera w niej złość i rozgoryczenie.

Zobacz wideo Jakie są problemy polskiej szkoły? "Regularność zmian w systemie edukacji daje nam mocno w kość"

Babcia uważa, że rodzicom zależy jedynie na wygodzie, a nie na dobru dziecka

W liście wytłumaczyła, że jej synowa pracuje hybrydowo, co oznacza, że kilka dni w tygodni jest w biurze, a kilka dni pracuje z domu. Niekiedy kończy pracę o 16:00, innym razem o 15:00 lub wcześniej. Zdaniem babci, to czyste okrucieństwo, że zapisała Oliwię na świetlicę i dziewczynka musi spędzać czas w szkolnej "przechowalni", podczas gdy jej mama odpoczywa sobie i spaceruje po mieście

Ja wiem, że tam nie dzieje się jej krzywda. I nie ma w tym nic złego, żeby została chwilę po lekcjach, czy nawet do tej 17 w wyjątkowych sytuacjach. Ale na Boga, nie codziennie. Uważam, że synowa postępuje bardzo egoistycznie i w ogóle nie bierze pod uwagę dobra Oliwii. Bycie matką to obowiązki. Nie ma już tyle czasu na przyjemności i swoje sprawy, ale taka jest kolej życia.

W dodatku kobieta nie może liczyć w tej sytuacji na wsparcie syna. Jego zdaniem to żona zajmuje się wychowaniem dziecka i on nie będzie się wtrącał. Zwłaszcza, że jemu to nie przeszkadza. Babcia wciąż uważa, że takie zachowanie jest karygodne i żaden rodzic nie powinien tak postępować. Tym bardziej, że tutaj chodzi o jej wnuczkę. Tak czy inaczej ostatnie słowo należy do rodziców Oliwii, a nie babci.

Źródło: onet.pl

Więcej o: