Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Rodzice rocznej Loli Winchcole są załamani. Ich ukochana córeczka zmarła zaledwie kilka godzin po tym, jak zabrali ją ze szpitala. Jak to możliwe?
Jak podje portal tyla.com Toni i Matthew Winchcole pewnego dnia zauważyli, że ich córeczka ma problemy z oddychaniem. Od razu zareagowali. Pojechali z nią do Beaudesert Hospital w Queensland w Australii. Dziecko zrobiło się ospałe, a do tego zaczęło wymiotować. Jej rodzice bardzo się o nią martwili.
Niestety lekarz w szpitalu nie trzymał dziewczynki zbyt długo. Nie wykonał żadnych dodatkowych i specjalistycznych badań. Specjalista nie widział nic niepokojącego w oddychaniu dziewczynki. Przepisał jej leki przeciwgorączkowe i na nudności, a następnie odesłał do domu.
Sprawiał wrażenie, że ona po prostu ma ogólnego wirusa i wyzdrowieje
- opowiada ojciec dziewczynki. Rodzice przyznają, ze oddech małej Loli nadal był "chrapliwy", jednak lekarz ich zapewnił, że po przyjęciu leków, jej stan się poprawi.
Dziecko w szpitalu (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Anna Bedyńska / Agencja Wyborcza.pl
Po powrocie do domu położono dziewczynkę spać. Matthew położył się na materacu na podłodze obok łóżeczka. Następnego ranka wyszedł na chwilę zadzwonić do matki. Gdy wrócił, zobaczył, że dziewczynka się nie rusza i nie reaguje. Natychmiast wezwano pomoc, dziecko zostało zabrane do szpitala (innego niż ten, w którym była leczona zaledwie dzień wcześniej).
Lekarze próbowali uratować dziewczynkę, jednak nie udało się. Okazało się, że w jej krwi znaleziono inwazyjną grupę paciorkowców. Nie ustalono jednak jeszcze dokładnej przyczyny śmierci Loli. Jej rodzice czekają na wyniki badań i raport koronera. Są załamani, bo nic nie przywróci życia ich maleństwu. Apelują do innych rodziców, by nigdy nie zdawali się zbyć rodzicom i zawsze ufali swojej intuicji.
Jeśli jesteś w szpitalu i próbują cię odesłać, a ty nie uważasz, że to nie jest w porządku... po prostu zostań tam
- powiedział Matthew w rozmowie z tyla.com. Wraz z matką dziewczynki mają żal do szpitala, że się nie zaopiekowali dzieckiem. Gdyby było inaczej, Lola być może wciąż by żyła.
W szpitalu trwa obecnie kontrola. Sprawdzane jest, czy nie doszło do popełnienia jakieś błędu medycznego i czy dziewczynka otrzymała odpowiednią opiekę.