Nauczycielka w kółko poprawia córce fryzurę. Mama nie wytrzymała. "Nawet teściowa przyznała mi rację"

Mamie kilkuletniej dziewczynki, która ma długie i kręcone włosy nie spodobało się to, że nauczycielka w szkole zmienia jej uczesanie. "Wysłałam ją dzisiaj z warkoczem, a ona wróciła do domu z całkowicie rozpuszczonymi włosami" - żali się.

Więcej tematów związanych z macierzyństwem na stronie Gazeta.pl

Jedna z użytkowniczek serwisu Reddit zwróciła się do internautów z pytaniem, czy przesadza, że uważa, że nauczycielka nie powinna poprawiać włosów jej córki. "Nawet teściowa i ciocia przyznały mi rację, a mąż uważa, że to nic takiego" - napisała w obszernym poście, w którym wyjaśniła całą sytuację i poprosiła o radę. 

Zobacz wideo Po co iść z dzieckiem do fizjoterapeuty? "Żeby nauczyć się jego obsługi, czyli tzw. baby handlingu" [MAMY CZAS]

Dziewczynka nie znosi, gdy mama ją czesze

"Czesanie tej dziewczyny jest jak wyrywanie zębów - krzyczy, płacze, boli ją, zanim dotknę jej włosów" - wyznała internautka i zaznaczyła, że mimo to dba o fryzurę córki. Kiedy pierwszy raz zauważyła, że nauczycielka zmieniła uczesanie dziecka, nie drążyła tematu, jednak sytuacja zaczęła się powtarzać regularnie. "Jednego dnia córka chciała mieć niechlujny kok, tak jak ja, więc jej taki zrobiłam i wysłałam do szkoły. Wróciła w warkoczach, bo nauczycielka powiedziała, że "ma bałagan na głowie". "Wysłałam ją dzisiaj z warkoczem, a ona wróciła do domu z całkowicie rozpuszczonymi włosami" - napisała. 

"Powiedzieć coś nauczycielce?"

Na koniec internautka napisała: "Zaczyna mnie to naprawdę frustrować, bo dbam o włosy córki, ale to nie w porządku. Powiedzieć coś nauczycielce?" - spytała innych użytkowników portalu. Pod jej postem szybko pojawiło się wiele komentarzy. Jedna z internautek napisała: "Niektóre dzieci tak szaleją, że ich włosy szybko są potargane i nauczycielki je poprawiają. Uważam, że to urocze". Ktoś inny stwierdził: "Pracowałam w przedszkolu i bardzo lubiłam robić dziewczynkom urocze fryzurki. One też to kochały". Ktoś jeszcze inny napisał: "Przesadzasz".

Chodzi o wygodę dzieci

Wiele nauczycielek wychowania przedszkolnego i wczesnoszkolnego zwraca rodzicom uwagę na to, żeby ich córki (lub synowie, którzy mają długie włosy) przychodzili do placówek w związanych włosach. Chodzi przede wszystkim o wygodę dzieci, którym w czasie schylania się nad pracą plastyczną lub zeszytem, rozpuszczone włosy wpadają w oczy. Czasem też brudzą się np. farbami lub w trakcie jedzenia. 

Więcej o: