Wizyta czterolatki u dentysty skończyła się uszkodzeniem mózgu. Kobieta straciła prawo do wykonywania zawodu

Wizyta czteroletniej dziewczynki u dentysty miała tragiczny finał. Z powodu niewłaściwego zachowania stomatolożki dziecka doszło do uszkodzenia mózgu.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Nikt nie spodziewał się, że wizyta u dentysty i leczenie zębów może przynieść tak poważne konsekwencje zdrowotne, jak w przypadku czteroletniej dziewczynki, u której doszło do uszkodzenia mózgu. Jak to w ogóle możliwe, że do tego doszło?

Zobacz wideo Zęby to nasza wizytówka? 800 tysięcy Polaków nie ma nawet szczoteczki do zębów

Jak podaje fakt.pl, tragiczne zdarzenie miało miejsce w 2016 r. Wówczas czteroletnia Nevaeh Hell trafiła do gabinetu dentystycznego. Dziecko bolał ząb. 46-lenie stomatolożka Bethaniel Jefferson miała zaleczyć ząb, zabieg nie był skomplikowany. Niestety, gdy dziewczynka znalazła się na fotelu dentystycznym, miała atak epilepsji. Dentystka powinna wezwać pomoc, jednak tego nie zrobią. Postanowiła dać dziecku... lek o działaniu uspokajającym i to taki, który nie jest dedykowany najmłodszym!

Podczas wizyty w gabinecie dziecko jeszcze dwukrotnie dostało napadów, dziewczynce spadł też poziom tlenu w krwi. Pomoc do Nevaeh wezwana została dopiero po 5 godzinach. Było już zbyt późno, okazało się, że doszło do uszkodzenia mózgu (trwałego). Dziś mała pacjentka ma 10 lat, jeździ na wózku inwalidzkim i wymaga całodobowej, specjalistycznej opieki.

Dentystka została pozwana przez rodzinę Nevaeh. Kilka dni temu zapadł w jej sprawie wyrok. Dostała 10 lat więzienia w zawieszeniu. Jej obrońca domagał się uniewinnienia, ponieważ, twierdził, że kobieta i tak doznała już wielu szkód, ponieważ np. zakazano jej wykonywania zawodu. Sąd jednak się do tego nie przychylił i kobieta została uznana za winną tego, że nie pomogła dziewczynce. Gdyby wcześniej wezwała pomoc, być może nie doszłoby to tak poważnych uszkodzeń i dziecko mogłoby w miarę normalnie funkcjonować.
Epilepsja, nazywana wymiennie padaczką to dysfunkcja mózgu, która jest wywoływana przez komórki nerwowe (wyzwalają one impulsy nerwowe i rozładowują się elektrycznie). Formy napadów mogą być różne i mieć różną intensywność. Najgorsze są drgawki całego ciała i utrata na krótki czas przytomności.

Zazwyczaj napad padaczki nie jest groźny i mija sam po kilku minutach. Jeśli drgawki pojawiły się po raz pierwszy, lub coś wyda się niepokojący, zawsze należy wezwać pomoc. U osób, które mają zdiagnozowaną epilepsję, w trakcie ataku nie ma zazwyczaj takiej potrzeby. Wówczas należy chronić głowę chorego, zadbać, by obok nie było niebezpiecznych przedmiotów, o które mógłby się zranić. Nie powinno się przytrzymywać pacjenta, ani wkładać mu między zęby ręcznika, czy czegoś innego. Warto też mierzyć czas napadu, by móc taką informację przekazać medykom.
Po napadzie trzeba zostawić chorego w pozycji leżącej (zazwyczaj jest wykończony i potrzebuje odpoczynku). Warto ułożyć do w pozycji bocznej. Zaleca się też sprawdzenie, czy drogi oddechowe są drożne i nic niepokojącego się nie dzieje.

Więcej o: