Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Ciężarne często potrzebują dodatkowego wsparcia i opieki. Szczególnie podczas porodu. Przyszłe mamy obawiają się, jak się potoczy i czują się bezpieczniej, mając świadomość, że towarzyszy im ktoś doświadczony, kto czuwa i opiekuje się nimi. Dlatego wynajmują doule.
Jest to dość nowy zawód (a w sumie może nie tyle zawód, ile rola) w naszym kraju, jednak zapewne z biegiem lat będzie coraz bardziej popularny. Doula oznacza w języku starogreckim "służącą, niewolnicę". Jej zadanie nie polega jednak na tym, by służyć rodzącej w dosłownym tego słowa znaczeniu. Udziela jej jednak dużo wsparcia, m.in. podczas porodu.
Doula to wykształcona i doświadczona, również w swoim macierzyństwie kobieta, zapewniająca ciągłe niemedyczne - emocjonalne, informacyjne i fizyczne - wsparcie dla matki i rodziny na czas ciąży, porodu i po porodzie.
- taką definicję douli podaje Stowarzyszenie Doula w Polsce. Jego twórcy przypominają, że przed laty normą było, że kobiety rodzące miały wsparcie wśród innych np. członków rodziny, czy sąsiadek. Dziś jednak mało kto rodzi w domu, wszystko odbywa się w szpitalnych salach. A opieka lekarzy, czy pielęgniarek nie zawsze wystarcza. Kobiety mogą czuć się samotne. Dlatego taka pomoc może być naprawdę bezcenna.
Okazuje się jednak, że w Polsce jest jeden problem. A są nim oczywiście przepisy.
W XXI wieku, w dużym mieście, w szpitalu, którego ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego nie tylko wprowadził wiele dobrych, ważnych zmian, ale również domaga się głośno bezproblemowego dostępu do znieczulenia dla każdej kobiety, która będzie tego potrzebować, NADAL KOBIETA NIE MA PRAWA RODZIĆ Z PARTNEREM_KĄ I DOULĄ JEDNOCZEŚNIE. Nadal możliwe jest tylko wymienianie się i w tym ważnym momencie w życiu, kobieta musi wybierać, czy bardziej w tej chwili potrzebuję douli, czy partnera/partnerki.
- napisała na swoim profilu na Facebooku Zuzanna Kołacz-Kordzińska, która jest certyfikowaną doulą. Oburza się, że nie może być tam, gdzie jej najbardziej potrzebują, czyli na sali porodowej. Tylko dlatego, że przepisy jej na to nie pozwalają.
Kobieta złości się, że mimo iż jest mnóstwo badań naukowych, które potwierdzają, że wsparcie douli ma bardzo korzystny wpływ na poród, to nie są one wpuszczane na sale, jeśli jest tam już jedna osoba (a zazwyczaj jest nią mąż). Zwraca uwagę, że jeśli doświadczona osoba towarzyszy rodzącej, to ryzyko cesarskiego cięcia jest mniejsze o 40%.
Badania wykazują też, że obecność douli może skracać czas porodu, wpływa na zmniejszenie odsetka porodów zabiegowych, czy korzystania z ZOP, wpływa pozytywnie na więź między partnerami, laktację, a także na lepsze samopoczucie kobiety i większe poczucie jej kompetencji jako matki!!
- zapewnia certyfikowana doula. I przyznaje, że ordynator wspomnianego w poście szpitala sam przyznał, że to, iż nie może ona wejść na porodówkę, nie zależy od niego, ale od "enigmatycznej i niesprecyzowanej góry". Zuzanna Kołacz-Kordzińska zastanawia się, czy faktycznie on sam nie może wprowadzić samodzielnie takich zmian? Zwraca też uwagę, że nawet położne są zgodne co do tego, że doule są bardzo pomocne. I podczas rozmów przyznają, że nie miałyby żadnego problemu z tym, by podczas porodu na sali był zarówno partner, jak i doula.
Mam dość, serio. I tak jak podtrzymuję, że to Wy Dziewczyny musicie o to zawalczyć - że to Wasze głosy mają największe znaczenie, że to Wasz przywilej domagać się respektowania Waszych praw i wysłuchania Waszych potrzeb, tak chyba mi się przelało i stąd ten post. To się musi zmienić. Po prostu musi.
- pisze Kołacz-Kordzińska.
Pod jej wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy osób, które tak jak ona, oburzają się absurdalnymi przepisami, które de facto zabraniają pomagania kobietom rodzącym. Ludzie zwracają, że przecież szpitale powinny być dla ludzi, a jednak wciąż brakuje tam empatii i zrozumienia dla pacjentów. Wiele kobiet, nie tylko tych, które są doulami, przyłącza się do apelu i domaga zmian w przepisach i podejściu placówek medycznych do tego, co robią. Czy to pomoże? Miejmy nadzieję, bo przecież poród jest naprawdę trudnym i emocjonalnym momentem, więc jeśli można sprawić, że przebiegnie lżej i spokojniej, to tym bardziej warto!