Jest dług - nie ma leczenia. Szpital skazał 6-letnią Solomię na śmierć. "Płaczę z bezradności"

6-letnia Solomiia to dziecko, które bardzo mocno zostało doświadczone przez życie. Urodziła się w Ukrainie, skąd musiała uciekać przed wojną. Potem wiadomość o raku i intensywne leczenie. Kiedy powoli wszystko zaczęło się układać, okazało się, że nowotwór powrócił. Zaatakował małe ciałko dziewczynki i chociaż istnieje szansa wyleczenia jej, szpital nie chce się tego podjąć, dopóki jej matka nie zapłaci za poprzednie cykle chemioterapii i radioterapii.

Mama 6-letniej dziewczynki modli się o prawdziwy cud. Prosi w modlitwach, by jej córka wytrzymała jeszcze dzień, dwa, tydzień, może nawet miesiąc, bo jeśli wyrzucą ją ze szpitala, nie będzie już dla Solomi ratunku. "Płaczę z bezradności, błagam o pomoc! Klinika w Barcelonie, gdzie moja córeczka walczy o życie, nie będzie kontynuować leczenia, dopóki nie opłacimy zaległych rachunków. Ale nie mamy z czego..." – pisze zdesperowana matka dziewczynki. Czy uda się zebrać potrzebną kwotę, zanim będzie za późno na jakąkolwiek pomoc? Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Czy Magda Stępień jest teraz szczęśliwa? "Partner czy kolejne dziecko na pewno da mi szczęście, ale już zawsze będzie inaczej"

Dramatyczny apel matki. Czasu zostało niewiele

Solomiia przyszła na świat w Ukrainie. Była szczęśliwym i radosnym dzieckiem, jednak całą sielankę przerwała wiadomość o raku. "Moja córka umierała na nowotwór, gdy uciekaliśmy przed wojną, która pochłonęła nasz dom, cały nasz dorobek, nasze poprzednie życie… W ostatniej chwili trafiliśmy do Barcelony na leczenie, na które udało nam się zebrać dzięki ludziom o wielkich sercach" - wspomina matka dziewczynki, Oksana Pakolivecka.

Po intensywnej radioterapii i chemioterapii wszystko wskazywało na to, że już będzie dobrze. Organizm dziewczynki był wolny od raka. 1,5 roku później, kiedy Solomiia wróciła na kontrolę do szpitala w Barcelonie, lekarze wykryli niepokojące zmiany w jej ciele. Po serii dodatkowych badań okazało się, że rak powrócił.

Jest ból, znów szpitalna codzienność… Solomiia cierpi fizycznie i psychicznie. Leczenie wznowy dla dziecka jest 100 x gorsze. Wie, co je czeka, a to nie pomaga… Trauma, strach, płacz i wciąż błaganie, byśmy wrócili do Polski, do domu…

- dodaje Okasana, matka dziewczynki.

To jednak nie koniec problemów dziewczynki i jej rodziny. Szpital nie chce i nie może kontynuować leczenia, chociaż tylko w ten sposób jest szansa na powrót dziewczynki do zdrowia. Odmawiają dalszych zabiegów, ponieważ jej matka jeszcze nie zapłaciła za poprzednie. "Zostałam wezwana na rozmowę do działu finansowego kliniki. Tam poinformowano mnie, że jeśli nie wpłynie kolejny depozyt, leczenie zostanie przerwane - już w tym momencie jest na kredyt. W najbliższych dniach Solomiia powinna przejść radioterapię za 27 000 euro. Za wykonaną operację i jeden blok chemioterapii mamy dług znacznie przekraczający 50 000 euro" - dodaje zdesperowana matka, która usilnie próbuje znaleźć pieniądze na dalsze leczenie córki. Choć leczenie jest w zasięgu ręki, szpital odmawia dalszej terapii, skazując dziecko na śmierć.

Została założona zbiórka na portalu siepomaga.pl, gdzie można dokonywać wpłat.

Więcej o: