Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl
W Korei Południowej świeżo upieczona mama jest traktowana z równie wielką troską, co jej noworodek. W masowej świadomości panuje przekonanie, że kobieta, która wydała na świat dziecko (a wcześniej przez dziewięć miesięcy nosiła je pod sercem) powinna teraz skupić się wyłącznie na dojściu do siebie i zregenerowaniu swojego organizmu. Z tego samego powodu wiele młodych Koreanek nie decyduje się na karmienie dziecka piersią lub robi to bardzo krótko, bo w ich kraju uważa się, że długie karmienie nie jest korzystne dla kobiety.
W Korei bardzo popularne są specjalne sanatoria dla kobiet w okresie połogu tzw. joriwony. Wyglądają jak hotele, do których po wypisaniu ze szpitala młode mamy udają się z dzieckiem i spędzają tam kilka tygodni. To miejsca, gdzie uczą się opieki nad dzieckiem i dochodzą do siebie po trudach porodu. Dostają tam dobrze zbilansowane posiłki, które mają im pomóc wrócić do sił, mogą się też wyspać, bo noworodki zwykle śpią w oddzielnych salach pod opieką wykwalifikowanego personelu medycznego. Pielęgniarki karmią je odciągniętym przez mamę mlekiem lub podają im mleko modyfikowane. Wiele joriwonów ma w swojej ofercie także zabiegi pielęgnacyjne i specjalne rozgrzewające kąpiele nasiadowe (w Korei panuje przekonanie, że kobiety w połogu powinny dbać o utrzymanie ciepła, bo wychłodzenie organizmu może skutkować wieloma schorzeniami w późniejszym życiu).
Dla niektórych kobiet miesiąc spędzony w joriwonie to za mało, żeby dojść do siebie. Po powrocie do domu wiele rodzin zatrudnia pomoc w postaci tzw. niani poporodowej. Zdecydowała się na to Sarah, aktywna użytkowniczka Instagrama, która pokazała, jak wyglądała jej codzienność w pierwszych tygodniach po urodzeniu dziecka.
Sarah i jej mąż zatrudnili taką właśnie nianię, która nie tylko pomagała w opiece nad niemowlęciem, ale także zajmowała się domem, starszym potomstwem i gotowała wszystkim zdrowe posiłki. "Zatrudniłam nianię za 20$ dziennie (ok. 90 zł - przyp, red.)" - napisała przy okazji publikacji nagrania, w którym pokazała, na czym dokładnie polega jej praca. Na filmiku widać, jak zajmuje się dzieckiem i sprząta, podczas gdy rodzice mogą w spokoju zjeść przygotowany przez nią posiłek lub mama może się po prostu zdrzemnąć. Sarah wyjaśnia, że zatrudnienie takiej niani jest dofinansowane przez rząd jako wsparcie dla młodych rodziców.
Sarah napisała także, że gdy któregoś dnia chciała zrobić pranie, niania powiedziała, że sama się tym zajmie, bo ona powinna odpoczywać. "Powiedziała, że moje nadgarstki są wciąż delikatne po porodzie, że nie powinnam kiwnąć palcem. " - czytamy w opisie. "Trudno powierzyć komuś tak małe dziecko, ale nasza niania zajmuje się nim tak, jakbym była jej córką" - dodaje. Niania spędziła w domu Sarah dwa tygodnie, gdy odchodziła, obie płakały. "Naprawdę za nią tęsknię. Chciałabym zatrudnić ją na zawsze" - wyznała.
Więcej na temat macierzyństwa w Korei przeczytacie w wywiadach z Polkami mieszkającymi tam na stałe:
Polska mama z Korei: Tu ciąża trwa dziesięć miesięcy
Polska mama z Korei: Tu dzieciom nadaje się imiona ciążowe, które mają aż do porodu