Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl
Mackenzie Shirilla i Dominic Russo poznali się w szkole średniej. Szybko między nimi zaiskrzyło i zostali parą. Dziewczyna twierdziła, że Dominic jest miłością jej życia. Początkowo doskonale się między nimi układało, ale po jakimś czasie relacja zaczęła się psuć. Znajomi pary uważali, że wszystko przez "toksyczną osobowość" Mackenzie. Dominic miał już dość często powtarzających się kłótni i zdecydował, że czas zakończyć związek. Wściekła i zrozpaczona Mackenzie doszła do wniosku, że lepsza będzie śmierć niż rozstanie.
Tak, jak pomyślała, tak zrobiła - rozpędziła auto, którym jechała z chłopakiem i jego przyjacielem, Davionem Flanaganem, do prędkości 160 km/h i wjechała w stojący przy ulicy budynek. 20-letni Dominic zginął na miejscu, podobnie o rok młodszy Davion. Ona cudem przeżyła, ale w bardzo ciężkim stanie trafiła do szpitala, gdzie przeszła szereg operacji.
Wypadek miał miejsce wcześnie rano, 31 lipca 2022 roku na przedmieściach Cleveland w stanie Ohio (USA). Ponad rok później, 21 sierpnia 2023 roku, dziewczyna usłyszała wyrok: została skazana pod 12 zarzutami (m.in.: podwójne morderstwo i posiadanie narkotyków) na dwa równoczesne wyroki po 15 lat pozbawienia wolności. Po tym czasie będzie mogła się ubiegać o przedterminowe zwolnienie. Rodziny ofiar spodziewały się dożywocia dla dziewczyny, ale sędzina je uspokoiła - powiedziała, że jej zdaniem Shirilla nie wyjdzie z więzienia po 15 latach.
Sprawą wypadku zajął się prokurator, bo przy ofiarach znaleziono marihuanę i grzyby halucynogenne. Śledczy nie mieli wątpliwości, że kierująca pojazdem celowo spowodowała wypadek. Wybrała trasę, którą zwykle nie jeździła, bo tam było mniej kamer (sprawdziła to zresztą przed wypadkiem), a przybyła na miejsce policja stwierdziła, że samochód nie hamował przed zderzeniem z budynkiem. Zostało to także uwiecznione na nagraniu jednej z kamer drogowych, które było głównym dowodem w sprawie. Noga nieprzytomnej, uwięzionej za kierownicą nastolatki wciąż spoczywała na pedale gazu. Podczas uzasadniania wyroku sędzina Margaret Russo (zbieżność nazwisk przypadkowa) powiedziała: "Jej działania były kontrolowane, przemyślane i zamierzone. To nie była brawurowa jazda, to było morderstwo". Portal CBS News przytoczył także inne dobitne słowa sędziny: "Jest tylko jedna osoba odpowiedzialna za ból każdej osoby w tym pocieszeniu i tą osobą jesteś ty, Mackenzie. Nikt inny nie jest za to odpowiedzialny".
Poza karą więzienia, sędzina zdecydowała, że Shirilla zostanie także ukarana dożywotnią utratą możliwości prowadzenia auta. To miało być dla niej najokrutniejszym wyrokiem. W czasie dochodzenia pytała nawet, czy nie można by jej po prostu zabrać prawa jazdy na 10 lat. "Trudno mi pojąć, jak ktoś może być zaniepokojony utratą swoich uprawnień do prowadzenia pojazdów, gdy jest odpowiedzialny za śmierć dwóch osób" - stwierdziła sędzina. Dziewczyna nie zeznawała przed sądem, utrzymywała, że niczego nie pamięta, jednak odczytała oświadczenie, w którym stwierdziła: "Jest mi bardzo przykro. Mam nadzieję, że kiedyś zrozumiecie, że nie zrobiłam tego celowo. Chciałabym pamiętać, co się stało". Nikt nie uwierzył w jej skruchę, tym bardziej że śledczy prześledzili aktywność dziewczyny w mediach społecznościowych. Niedługo po wypadku szukała informacji o pracy modelki w Los Angeles, a w czasie Halloween bawiła się ze znajomymi na imprezie.