Polak w liceum w USA. Co go zdziwiło? W Polsce polałby się za to deszcz jedynek. "Tutaj można znacznie więcej podczas lekcji"

Nastolatek pojechał na wymianę do szkoły w Stanach Zjednoczonych. Jest bardzo zaskoczony warunkami, jakie panują w placówce. Co go dziwi najbardziej?

Trzy największe różnice w amerykańskim liceum

Licealista, który na TikToku publikuje jako @petrucz_ pojechał do Stanów Zjednoczonych na wymianę szkolną. - Jeśli ktoś nie wie, jestem teraz w Stanach Zjednoczonych, na wymianie, na rok. W północnym stanie Dakota. I jestem tu już trzy tygodnie. Jestem w stanie stwierdzić, mogę się już wypowiedzieć na ten temat bardziej. Chcę wam przedstawić, co mnie najbardziej zaskoczyło tutaj – zaczął swoją wypowiedź

Chłopak jako pierwszą najważniejszą różnicę wymienia zasobność szkoły i fakt, że dostał sprzęt elektroniczny do nauki. - Numer jeden to są iPady. Ja dostałem od mojej szkoły iPada. Podkreślę, publicznej szkoły.  Nie wiem, jakie tu mają dofinansowanie. Ale… Dosłownie. Prace domowe mam na iPadzie. Odsyłam ją iPadem. Podręcznik. Wszystko jest w iPadzie. Notatki. No czasami się zdarzy, że naniosę je na kartce, ale praktycznie wszystko mogę sobie w iPadzie robić. Jakieś quizy… Pod tym względem – mega! – opowiada na TikToku.

Zobacz wideo Ile rodzice wydają na wyprawkę w Polsce? [SONDA]

Kolejną kwestią jest samodzielne układanie sobie planu. Licealista zwraca uwagę na to, że wszyscy sami decydują, czego się uczą. - Numer dwa to jest plan lekcji. Tu w ogóle nie ma czegoś takiego jak klasa. Są roczniki. Tak jak u nas są roczniki i mamy klasy, i równoległe klasy. Tu jest po prostu jeden rocznik. Tutaj nie ma klas. Na początku roku idziesz do sekretariatu i tam sobie wybierasz na wielkiej kartce A4 przedmioty, które chcesz sobie wybrać. Tam masz jakieś zalecenia, że musisz mieć historię USA, angielski i jakiś rodzaj matematyki. Ale poza tym – do wyboru, do koloru. I każdy ma indywidualny plan lekcji, więc każdą lekcję masz z kimś innym. No chyba że ktoś wybierze to samo co Ty. Ale poznajesz więcej ludzi, jest o wiele ciekawiej i możesz się w końcu uczyć tego, czego chcesz, tego, co cię interesuje, nie idziesz nigdzie na przymus. To jest… WOW!

Najważniejsze – tu można więcej

To, co zaskoczyło młodego Tiktokera najbardziej to fakt, że w amerykańskiej szkole można jeść na lekcjach. - I numer trzy. Ja do tej pory czuję się jak jakiś kryminalista. Ja mogę jeść na lekcji! Ja mogę pić na lekcji. Ja mogę nawet słuchać muzyki na AirPodsie jednym. No nie na dwóch, na jednym. A w Polsce na mnie krzyczeli, jak chciałem sobie zjeść coś, czego nie dokończyłem na przerwie. A tutaj? Ja mogę sobie normalnie otworzyć chipsy. Jeden po drugim jeść, popić wodą, herbatką. Mogę sobie kupić nawet w sklepiku szkolnym naleśniki z syropem klonowym i przyjść na lekcje, w trakcie je wyjąć i wpie*rzać. Nikt na mnie nie krzyczy – podsumowuje.

Więcej o: