Szpital wypisał roczną Lolę do domu. Dziewczynka zmarła kilka godzin później. "Mówili, że to zwykły wirus"

Rodzice rocznej Loli Winchcole są załamani. Ich córka zmarła zaledwie kilka godzin po wypisaniu ze szpitala.

Tragiczny dzień w życiu rodziny

W sierpniu 2023 roku Toni i Matthew Winchcole zabrali swoje małe dziecko do szpitala Beaudesert w Queensland w Australii. Zauważyli, że ma ono trudności z oddychaniem. Lola, która pod koniec tego roku skończyłaby dwa lata, również była ospała i często wymiotowała. To także wzbudziło u rodziców jeszcze większe zaniepokojenie jej zdrowiem.

Zobacz wideo Czy Magda Stępień jest teraz szczęśliwa? "Partner czy kolejne dziecko na pewno da mi szczęście, ale już zawsze będzie inaczej"

Około godziny 20:00 w dniu, w którym Lola po raz pierwszy zaczęła wykazywać niepokojące objawy, Toni i Matthew postanowili zabrać ją do szpitala. Symptomem, który przesądził o sprawie była gorączka.  O 22:30 Lola została wypisana ze szpitala, ale matka dziewczynki twierdzi, że lekarz nie powiedział nic na temat oddychania Loli i zamiast tego odesłał ją do domu z lekiem spędzającym temperaturę oraz lekami na nudności. - Sprawiał na mnie wrażenie, jakby myślał, że po prostu wyzdrowieje po tym wirusie – powiedziała Toni w rozmowie z 7News.

Mimo że oddech Loli nadal był „chrapliwy", Toni i Matthew powiedziano, że zacznie czuć się lepiej, gdy zacznie działać lek spędzający gorączkę. Kiedy wrócili do domu, położyli córkę do łóżeczka. Matthew spał na materacu na podłodze obok niej. Następnego ranka wstał, aby zadzwonić do matki i wrócił do pokoju Loli. Zastał roczną córeczkę leżącą twarzą do dołu w jej łóżeczku i niereagującą na żadne bodźce.

Rodzice wezwali pogotowie. Dziewczynka została zabrana do szpitala Logan – innego niż ten, w którym leczyła się poprzedniego dnia. Personel medyczny był z Lolą przez godzinę, po czym przekazał Toni i Matthew druzgocącą wiadomość. Specjaliści nic nie mogli zrobić dla ich córki. We krwi Loli wykryto paciorkowca.

Ufajcie intuicji

Przyczyna śmierci Loli nie została jeszcze ustalona. Toni i Matthew wciąż czekają na wyniki badań i raport koronera, ale teraz pogrążeni w smutku rodzice namawiają inne mamy i ojców, aby zawsze „ufali swojemu przeczuciu", jeśli uważają, że coś jest nie tak z ich dzieckiem. - Jeśli jesteś w szpitalu, a oni próbują cię odesłać, a ty uważasz, że to niewłaściwe… po prostu tam zostań – powiedział Matthew. - Nie chcesz wracać do domu i zobaczyć ten koszmar – dodał. Toni stwierdziła, że placówka „zawiodła Lolę" i że „mogli zrobić o wiele więcej".

Obecnie w szpitalu trwa kontrola, a dyrektor naczelna Metro South Health Noelle Cridland potwierdziła 7 News, że „analizuje opiekę i leczenie zapewnione temu dziecku". Jak podaje strona internetowa placówki, Metro South Health jest głównym szpitalem w południowej części Brisbane, w regionach Logan, Redlands i Scenic Rim.

Więcej o: