Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
I te drugie, dla wielu osób są szczególnie szokujące. Sama jestem mamą dwóch synów i nie ukrywam, że wybierając się na zebranie rodziców, mam pewne obawy. Po pierwsze - nigdy nie wiem, ile czasu potrwa. Kiedyś w przedszkolu spędziłam prawie 3 godziny, ponieważ dwie mamy miały ochotę opowiedzieć o swoim życiu i problemach rodzinnych, a nikt nie miał odwagi im przerwać. I tak dowiedziałam się o wszelkich chorobach, umiejętnościach (lub ich braku) Jasia, Kasi, czy Małgosi. Zdarzyło się też, że jedna z mam zrobiła godzinną reklamę oczyszczaczy powietrza, aż sama się dziwiłam, że jak żyję bez tego sprzętu w swoim domu. Nie mówię, że to złe urządzenie, jednak chyba wywiadówka, nawet ta przedszkolna, nie jest miejscem na takie opowieści.
Obecnie rodzice często dzielą się z nami swoimi przemyśleniami na temat wywiadówek.
Niczego tak się we wrześniu nie boję jak wywiadówek. Mam dwoje dzieci, więc mam podwójną dawkę rodzicielskich spotkań. Niestety mój mąż już dawno powiedział, że nie miesza się w to i nie będzie brał w nich udziału, chyba że naprawdę wydarzy się coś poważnego i ja nie będę mogła na nie iść
- opowiada Ewelina, nasza czytelniczka, mama drugoklasistki Asi i przedszkolaka Tymka. Kobieta nie ukrywa, że najbardziej stresuje ją to, że zostanie wybrana... do trójki klasowej.
Gdy na zebraniu klasowym pada hasło: trzeba wybrać trójkę klasową, w całej sali zapada cisza, jak makiem zasiał. Większość rodziców ucieka wzrokiem, patrzą na buty, udają, że coś notują (ciekawe co?), sprawdzają telefony, wychodzą do toalet. Jednym słowem - szukają sposobu, by uciec. Najlepiej zrobili ci, którzy rok temu byli w trójce. Na zebraniu nie pojawił się nikt. Przypadek? Nie wydaje mi się...
- dodaje Ewelina. Przyznaje też, że współczuje paniom, które przecież muszą wybrać te osoby, bo takie mają zadanie, a mają świadomość, że nikt tego nie chce. Niektóre nawet pół żartem pół serio grożą rodzicom swoich uczniów.
U nas w szkole wychowawczyni powiedziała rodzicom, że nikt nie wyjdzie z sali, do czasu, aż nie wybierzemy trójki klasowej
- opowiada nasza czytelniczka Justyna z Warszawy. Oczywiście, zdanie to pewnie miało być formą żartu, jednak pokazuje, jak zdesperowane są panie, by móc w końcu odhaczyć ten przykry obowiązek wyboru trójki klasowej.
Rozmawiałam z koleżankami, które trafiły do trójek klasowych i część z nich (a nawet większość) żałowały, że się zgodziły. Okazuje się, że rodzice często traktowali je jako pośredników na linii rodzic-wychowawczyni. Musiały nie tylko zbierać pieniądze na różne prezenty i je kupować, ale jeszcze mierzyć się z krytyką. Przykładowo: niektórzy rodzice uważali, że kosz ze słodyczami to słaby prezent na Dzień Nauczyciela, a inni, że aż za dobry. Część chciała zrzutek po 10 zł, gdy inni uważali, że powinna to być kilkukrotnie wyższa kwota. Pogodzenie kilkudziesięciu osób w takich, wydawałoby się prostych kwestiach, okazuje się niekiedy niemożliwe.
Jedna ze znajomych opowiadała mi, jak rodzice uważali, że mają prawo ją krytykować przy każdej okazji, ale gdy proponowała, że chętnie odda swoją pałeczkę roszczeniowej mamie, czy tacie, to nagle milkli.
Oczywiście nie zawsze tak jest, czasem rodzice chcą współpracować, wychowawczyni również chętnie służy radą i pomocą. Wówczas można podszkolić własne umiejętności organizacji, a jednocześnie mieć poczucie, że bierze się czynny udział w życiu szkolnym własnego dziecka.
Dlatego nie zapominajmy, że rodzice, którzy podejmą się działalności w trójce klasowej, często zasługują na medal, bo są wszędzie tam, gdzie jest potrzebne ich wsparcie w klasie. Biorą na siebie mnóstwo dodatkowych obowiązków, poświęcają swój wolny czas, za co naprawdę warto im podziękować
Co ciekawe, w przepisach prawa oświatowego nie ma pojęcia "trójka klasowa". Istnieje zaś pojęcie rady rodziców, które funkcjonują na terenie placówki w oparciu o 53 i 54 ustawy o systemie oświaty (DzU z 2004 r. nr 256, poz. 2572 z późn.). O tym, jakie uprawnienia ma rada rodziców, możemy dowiedzieć się ze szkolnego statutu w rozdziale "Organy szkoły".
Jak wynika z powyższego, jakiekolwiek kompetencje w kwestiach szkolnych zarezerwowane są dla organu szkoły w postaci rady rodziców. Nie wymienia się żadnych uprawnień trójek klasowych. W skład trójki klasowej wchodzą: przewodniczący, jego zastępca oraz skarbnik. Są oni niejako łącznikami pomiędzy rodzicami danej klasy a radą rodziców, która wybierana jest spośród członków trójek klasowych.
- czytamy na portalu www.oswiataiprawo. W związku z tym trójka nie ma tak naprawdę żadnych dodatkowych praw w klasie, oprócz tego, że angażuje się w organizowanie różnych wydarzeń i akcji szkolnych.