Nazwali ją "małą Marysią". Gdy znaleźli dziewczynkę w parku, wciąż żyła. Po 39 latach zidentyfikowano matkę

"Mała Marysia" jeszcze żyła, gdy została znaleziona w parku przez dwóch chłopców. Zmarła niewiele później, ale jej matkę zidentyfikowano dopiero po niemal 40 latach od tamtej chwili i oskarżono o spowodowanie śmierci dziecka.
Zobacz wideo Czym zajmuje się Rzecznik Praw Dziecka?

W wigilię Bożego Narodzenia 1984 roku dwóch małych chłopców znalazło w parku Mendham Township (stan New Jersey) reklamówkę z owiniętym ręcznikiem noworodkiem, który nadal miał nieodciętą pępowinę. W momencie znalezienia dziewczynka, nazwana później "małą Marysią", nadal żyła. Jednak niewiele później zmarła, a sprawą jej tragicznej śmierci zajął się prokurator Robert Carrol, który po niemal 40 latach zidentyfikował jej biologicznego ojca, jak i matkę. Aktualnie toczy się proces o doprowadzenie do śmierci dziecka. 

"Mała Marysia" żyła, gdy ją znaleziono. Po 39 latach zidentyfikowano matkę dziewczynki

Biologiczni rodzice zmarłej "małej Marysi" zostali zidentyfikowani po 39 latach od tragicznej wigilijnej nocy. Funkcjonariuszom najpierw udało się ustalić tożsamość ojca dziewczynki, który w chwili śmierci dziecka miał 19 lat. Z zebranych przez mundurowych informacji wynikało, że "nie miał pojęcia o narodzinach dziecka i nie miał żadnego związku z jego śmiercią" - podaje serwis CBS News. Zresztą mężczyzna sam zmarł w 2009 roku. Z kolei matkę dziewczynki znaleziono dopiero niedawno. Wiadomo już, że urodziła "małą Marysię", mając 17 lat i od razu porzuciła noworodka. Stąd do wiadomości publicznej nie podano jej personaliów, ponieważ w chwili popełnienia przestępstwa była nieletnia. 7 września 2023 roku kobieta usłyszała zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci nowo narodzonego dziecka. 

 

Matka zmarłej przed laty dziewczynki odpowie przed sądem. Sprawę zamknięto po 39 latach

Śledztwo wobec matki "małej Marysi" kończy się po prawie 40 latach od dnia jej tragicznej śmierci. Jak skomentował to Robert Carrol, prokurator prowadzący sprawę: "Porzucenie i śmierć tej dziewczynki to ogromna strata, która nawet po niemal 40 latach jest tak samo bolesna. Wymierzona za to kara może nie być taka, jakiej oczekuje społeczeństwo, ale wierzymy, że dzięki temu 'mała Marysia' doczeka się sprawiedliwości. Bo nic już nie jest w stanie naprawić tego potwornego zła". Warto wiedzieć, że w momencie śmierci "małej Marysi" w stanie New Jersey nie istniała możliwość zostawienia niechcianego noworodka w szpitalu, na komisariacie czy w jednostce straży pożarnej. Takie prawo pojawiło się dopiero w 2000 roku i umożliwia zostawienie malucha, który ma miesiąc lub mniej i nie nosi śladów przemocy czy zaniedbania. Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: