Justyna o porodzie za granicą: W Szwajcarii czułam się zauważona. Lekarka regularnie do mnie dzwoniła

Justyna od kilku lat mieszka w Szwajcarii. To kraj podzielony na 26 kantonów, z których każdy rządzi się swoimi prawami, ale żaden nie uznaje wspierania rodzicielstwa za sprawę priorytetową. Urlop macierzyński trwa tam 14 tygodni, a potem panuje zasada "radź sobie sama". Dostanie się do żłobka graniczy z cudem, a niania to ogromnie wysoki koszt. Za to prowadzenie ciąży i porodu zasługuje na piątkę z plusem. Jak wygląda życie polskiej mamy w Szwajcarii?

Dagmara Dąbek: Od ilu lat mieszkasz w Szwajcarii? Jak się tam znalazłaś?

Justyna (@polish_swiss): Mój mąż jest Szwajcarem. Pochodzi z francuskojęzycznej części kraju, tzw. Romandii. Od początku naszego związku rozmawialiśmy, że chcielibyśmy pomieszkać zarówno w Polsce, jak i w Szwajcarii. Po ośmiu latach w Warszawie przyszła kolej na zmianę. Przeprowadzaliśmy się w środku pandemii, latem 2020 roku, czyli prawie trzy lata temu.

Zobacz wideo Martyna Wojciechowska: Cieszę się, że mam już córkę odchowaną, bo jakbym dziś miała w tym kraju zajść w ciążę i rodzić, to musiałabym się zastanowić

Poznaliście się w Polsce czy w Szwajcarii?

W Szwajcarii, w pracy. Zostałam wysłana na kilkutygodniowe szkolenie do Lozanny. Po zakończonym szkoleniu wróciłam do Warszawy, a mąż poleciał na kontrakt na Filipiny. Wydawało się to bez przyszłości. Jednak po półrocznym pobycie w Manili mąż zdecydował się na przeprowadzkę do Warszawy. W Polsce wzięliśmy ślub i w Warszawie urodziłam naszych dwóch synków. Moja córka urodziła się już w Szwajcarii.

 

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Jak oceniasz opiekę w szpitalu i poród w Szwajcarii w porównaniu do tych w Polsce?

W Szwajcarii czułam się bardziej zauważona z moimi potrzebami, zadbana, wysłuchana, przebadana. Tutaj lekarka regularnie do mnie dzwoniła. Zaoferowano mi pomoc i środki, o których przy poprzednich ciążach nie usłyszałam, np. podanie żelaza w postaci kroplówki przy niedoborze czy skierowanie na fizjoterapię. Ze Szwajcarii mam lepsze doświadczenie porodu. Cały czas pytano mnie, czego chcę: czy podać znieczulenie, w jakiej pozycji wygodniej, czy chcę karmić piersią, czy butelką i tak dalej. Co więcej, w sali po porodzie byłam sama, posiłki były ze mną konsultowane, otrzymywałam wersję wegetariańską na życzenie. Przy łóżku postawiono mi wodę i herbatkę na laktację, które regularnie uzupełniano. Po powrocie do domu przychodziła do mnie położna domowa. Dawała wskazówki odnośnie pielęgnacji maluszka, pomagała z laktacją, wykonywała podstawowe badania mnie i córeczki, wspierała psychicznie przy "baby blues" i cały czas była pod telefonem.

Ile kosztował poród w szpitalu? Był płatny, bezpłatny, w ramach ubezpieczenia?

Poród był w ramach ubezpieczenia. Ubezpieczenie w Szwajcarii jest prywatne, obowiązkowe i samemu wybiera się firmę oraz zakres usług. Ja korzystam z jednej z opcji najbardziej podstawowych.

A jak wygląda prowadzenie ciąży w Szwajcarii?

W ciąży wszystkie wizyty, przepisane lekarstwa czy dodatkowe zabiegi ze skierowaniem (np. akupunktura, masaż itp.) są opłacane przez ubezpieczyciela w okresie od 13 tygodnia ciąży do ósmego tygodnia po porodzie. Większość kobiet po wyjściu ze szpitala otrzymuje także skierowanie na fizjoterapię - to tutaj raczej standard.

Nie ma problemu z otrzymaniem zwolnienia w czasie ciąży?

Ja nie byłam aktywna zawodowo, gdy byłam w ciąży, ale z tego co słyszałam, to jeśli nie ma solidnych podstaw, jest to bardzo ciężka sprawa. Lekarze musieliby się porządnie wytłumaczyć ubezpieczycielowi z powodów wystawienia takiego zwolnienia. Dodam jeszcze, że z moich obserwacji w kantonie Vaud wynika, że Szwajcarki niekoniecznie chcą iść na zwolnienie w ciąży. Zwolnienie jest płatne 80 proc., a dla wielu osób te 20 proc. stanowi ogromną różnicę, mimo tego, że zarobki są tutaj świetne. Jednak comiesięczne koszty utrzymania również są bardzo wysokie. W Szwajcarii panuje kult pracy, zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet. Dla przykładu moja znajoma z Lozanny, będąc już prawie w ósmym miesiącu ciąży, mówiła, że jeszcze nie chce iść na zwolnienie, bo jest potrzebna w pracy, a w domu nudziłaby się i stresowała porodem.

 

Jak w Szwajcarii rozwiązana jest kwestia urlopów macierzyńskiego i tacierzyńskiego? 

Urlop macierzyński trwa 14 tygodni. Niekiedy pracodawca na własny koszt przedłuża urlop świeżo upieczonej mamie w ramach benefitu pracowniczego. Urlop tacierzyński trwa dwa tygodnie i został wprowadzony dopiero w 2020 roku.

Jak mama wraca do pracy, to dziecko idzie do żłobka czy zostaje z nianią? Jaka jest praktyka?

Po urlopie macierzyńskim trzeba sobie jakoś radzić. Koszty opieki nad dzieckiem, szczególnie do czwartego roku życia - bo później jest już szkoła - są ogromne. Mam tu na myśli zarówno zatrudnienie niani, jak i żłobek. Dostać się tutaj do żłobka, nawet prywatnego, jest niezwykle trudno, więc nierzadko niania pozostaje jedyną opcją. Z tego względu często nie opłaca się obojgu rodzicom pracować, żeby wydawać jedną pensję bądź znaczną jej część na opiekę. Zazwyczaj to matki, jako te zarabiające mniej (w Szwajcarii mówi się, że kobiety otrzymują wynagrodzenie niższe o około 20 proc. od pensji mężczyzn) rezygnują z życia zawodowego.

A co z państwowymi żłobkami?

Tutaj nie ma typowych żłobków publicznych – nawet za państwowe się płaci, choć mniej niż za prywatne. Co ciekawe, opłata nie jest taka sama dla wszystkich, ale wyliczana na podstawie informacji o pensji rodziców. Im więcej się zarabia, tym więcej płaci się za żłobek.

Szkoły publiczne są darmowe?

Są darmowe i na bardzo dobrym poziomie, więc nie ma potrzeby posyłania dzieci do szkół prywatnych. Dodam jeszcze, że obowiązek szkolny jest już od czwartego roku życia.

Do której godziny dzieci są w szkole?

W systemie wczesnoszkolnym dzieci są w szkole bardzo krótko. W zeszłym roku mój synek kończył zajęcia w poniedziałek o 15, we wtorek, czwartek i piątek o 12, a środy miał całkiem wolne. W tym roku wygląda to tak: poniedziałek i środa do 12.30, wtorek, czwartek i piątek do 15.

Z tego, co mówisz, wynika, że Szwajcaria nie jest liderem, jeśli chodzi o wspieranie macierzyństwa.

Wspieranie dzietności w Szwajcarii jest na przedostatnim miejscu dofinansowań państwowych. Dowiedzieliśmy się tego od położnej, która przychodziła do nas po narodzinach naszej córki. Dodam także, że w kantonie, w którym mieszkam, czyli w Vaud, osoby chcące założyć rodzinę poprzez zawarcie związku małżeńskiego zostają znacznie wyżej opodatkowane, niż gdyby żyli na tzw. kocią łapę. Mam teorię, iż rząd zakłada, że dzieci i tak będą, ale dzięki bardzo licznej imigracji młodych ludzi, głównie z sąsiadujących Włoch, Niemiec i Francji, ale też z Portugalii, krajów dawnej Jugosławii czy Turcji.

 

Czy widzisz różnice w podejściu do wychowywania dzieci w Polsce i w Szwajcarii?

W Szwajcarii dzieci są wcześnie uczone samodzielności. Po przyjściu do szkoły lub przedszkola (nazewnictwo różni się w zależności od kantonu) czterolatek sam zmienia obuwie, organizuje swoje rzeczy w szatni, a po zajęciach sam się ubiera. Rodzic raczej nie wchodzi do budynku. Dzieci bardzo wcześnie zachęca się także, by same przychodziły do szkoły i same wracały do domu. Tutaj nauczyciele czują się współodpowiedzialni za wychowanie i rozwój dziecka, co wiąże się też z tym, że niekoniecznie jest tak, jak rodzic powie. W szkole przykłada się większą wagę do rozwijania mocnych stron, talentów ucznia – to ważniejsze niż umiejętność skupiania się i poprawiania tego, w czym dziecko jest słabsze, choć jest pewna podstawa do zaliczenia.

W jakich językach mówią Twoje dzieci?

W języku polskim, francuskim i powoli w języku angielskim. Stosujemy z mężem metodę"one parent, one language", czyli ja mówię z dziećmi wyłącznie po polsku, a mąż tylko po francusku. Między sobą z mężem rozmawiamy w języku angielskim, który dzieci wychwytują od nas.

Więcej o: