Rodzice na Wyspach obawiają się ataku szerszeni azjatyckich. Czy są już w Polsce?

Wśród rodziców małych dzieci poruszenie wywołała informacja, że w ostatnim czasie odnotowano rekordowo dużą liczbę szerszeni azjatyckich, które zadomowiły się w domach, garażach i innych miejscach na terenie Wysp Brytyjskich. Niepokojący jest również fakt, że użądlenie takiego owada, może wywołać nie tylko reakcję alergiczną, ale w skrajnych przypadkach przyczynić się do śmierci. Szerszeń azjatycki jest bardzo agresywny i dużo bardziej niebezpieczny niż zwykłe szerszenie czy osy. Czy mieszkańcy naszego kraju mogą spać spokojnie?

Szerszenie azjatyckie pojawiły się na Wyspach Brytyjskich. O tym fakcie donoszą tamtejsze media, przestrzegając mieszkańców, żeby nie zbliżali się do owadów, próbując je przepędzić na własną rękę. Może to zakończyć się dość bolesnym wypadkiem, a w skrajnych przypadkach doprowadzić nawet do śmierci człowieka. Lepiej zdać się na specjalistów. Jednak czy istnieje realne zagrożenie, że owa, bardziej agresywna odmiana szerszeni, może pojawić się i w Polsce? Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Największy gatunek szerszenia na świecie pojawił się w USA

Szerszenie azjatyckie w Wielkiej Brytanii. Specjalista radzi, jak się przed nimi uchronić

W ostatnim czasie brytyjskie media donoszą o rekordowo dużej ilości szerszeni azjatyckich, które pojawiły się na Wyspach. Według danych Departamentu Środowiska, Żywności i Spraw Wiejskich (Defra) rządu w Wielkiej Brytanii, od 2016 r. odnotowano 46 przypadków pojawienia się szerszeni azjatyckich, z czego połowa miała miejsce tylko w tym roku. Kolonizacja szerszenia azjatyckiego na chłodniejszych klimatycznie terenach jest nowym zjawiskiem, jednak nie wolno tego bagatelizować, gdyż jest to gatunek, który zagraża nie tylko innym owadom, ale także i człowiekowi. "Poważne konsekwencje może mieć za to użądlenie przez szerszenia Vespa mandarinia (jednej z odmian szerszenia azjatyckiego), które jest bardzo bolesne. Niektórzy porównują jego użądlenie do wbicia w nogę rozgrzanego gwoździa. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że żądląc, owad wydziela feromony, które zwabiają inne osobniki - rośnie wówczas prawdopodobieństwo wielokrotnego użądlenia" - podaje portal poradnikzdrowie.pl.

W brytyjskich mediach pojawiają się co jakiś czas, również informacje o tym, co zrobić, w przypadku pojawienia się tych osobników. Robert Moon, specjalista w zakresie tematów związanych z owadami i insektami zaznaczył, że leżące na ziemi owoce, czy np. otwarte kosze na śmieci mogą przyciągać te owady. "Szerszenie azjatyckie są przyciągane przez otwarte źródła białka, dlatego zaleca się, aby pojemniki na śmieci były przykryte i odpowiednio zawiązane" - powiedział mężczyzna, cytowany przez portal dailymail.co.uk.

Pojawienie się tych owadów w dużej mierze może wiązać się z koniecznością wezwania wyspecjalizowanej firmy, która się w tym specjalizuje. Warto wiedzieć, że gniazda szerszeniu mogą znajdować się na czubkach drzew, wysokich dachach, a nawet w gęstych żywopłotach. Jednak zdaniem Moona, w ich pozbyciu się przydatne mogą być kurczaki. "Jeśli masz ule pszczele i martwisz się o szerszenie azjatyckie, kup kurczaki. One po prostu wyłapią je i utrzymają ule w czystości. Jeśli znajdziesz szerszenia azjatyckiego, odejdź powoli i zgłoś to. Następnie należy wysłać profesjonalistę, aby się tym zajął" - zaznaczył mężczyzna.

Czy zatem istnieje realna szansa, ze ten inwazyjny gatunek będzie przemieszczać się dalej i pojawi się u nas? Jak na razie nie ma powodów do obaw. Szerszeń azjatycki to potoczna nazwa używana w stosunku do dwóch gatunków szerszeni - Vespa mandarinia i Vespa velutina. Występują one naturalnie w Chinach, północnych Indiach i Azji Południowo-Wschodniej. W Europie, w klimacie nieco chłodniejszym, faktycznie odnotowano pojawienie się jednego z gatunków szerszeni - Vespa velutina, jednak nie jest on tak bardzo groźny jak mandarinia. Na szczęście on pozostaje nadal w klimacie ciepłym i póki co, do nas się nie wybiera. Przynajmniej na razie nie trzeba się go obawiać.

Więcej o: