Więcej ciekawych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Narodziny dziecka to wyjątkowa chwila. Może być też stresująca, szczególnie jeśli maleństwo pojawia się na świecie zbyt wcześnie. Wtedy rodzice drżą o jego życie i zdrowie. Najgorsza w tym przypadku jest ich bezsilność, mają świadomość, że jedyne co mogą zrobić, to być ze swoim potomkiem.
Portal honey.nine opisał historię małego Jacka Macfarlane'a przyszedł na świat 29 maja jako wcześniak. Chłopczyk ważył 472 gramy, czyli mniej niż butelka wody. Był jednym z najmniejszych dzieci urodzonych (które przeżyły) w Mater Mothers' Hospital w South Brisbane w tym roku. Rodzice dziecka mieszkają w mieście Roma, które jest położone 500 km od szpitala, w którym przebywa. Ojciec czwórki dzieci John Macfarlane mimo wszystko jeździ do swojego synka sześć godzin w jedną stronę, by móc go odwiedzać. Taką trasę pokonuje przynajmniej raz w tygodniu.
John w tym roku miał wyjątkowy Dzień Ojca, bo świętował go jak tata czwórki dzieci. Jego szczęścia nie zniszczyło nawet to, że obchodził go w szpitalu.
Widząc następne pokolenie, po prostu rozpływam się (...). On (syn - przyp. red.) jest po prostu niesamowity. Walczył tak dzielnie z moją piękną żoną. To jest po prostu niesamowite
- mówi 59-letni ojciec w rozmowie z Weekend Today.
U żony Johna - Bridgette zdiagnozowano stan przedrzucawkowy, powodujący wysokie ciśnienie krwi. To właśnie to doprowadziło do przedwczesnego porodu. Na początku lekarze dawali mu zaledwie 50% szans na przeżycie, gdyż urodził się bardzo mały. Do tego cierpiał na przewlekłą chorobę płuc.
Na szczęście chłopiec miał w sobie mnóstwo chęci do życia, ładnie przybrał na wadze, obecnie waży już 2,47 kg.
Jesteśmy bardzo dumni z tego, jak daleko zaszedł i jak pokonał wszystkie małe przeszkody, aby dotrzeć do miejsca, w którym jest dzisiaj
- opowiedziała Bridgette, mama Jacka. Kobieta nie może się doczekać, aż wróci z najmłodszą pociechą do domu, gdzie czeka na nią kochający mąż i starsze dzieci.