Pochodząca z miejscowości Dothan w amerykańskim stanie Alabama 18-letnia Jakayla Ashanti Williams została oskarżona o zabicie swojego nowo narodzonego synka, którego ciało owinięte w kocyk znaleziono w zsypie na śmieci. Obecnie nastolatka przebywa w areszcie bez możliwości wcześniejszego wyjścia za kaucją, a policja prowadzi szczegółowe śledztwo w sprawie.
Jak podaje serwis Daily Mail, podczas przesłuchania przez policję nastolatka przyznała, że wepchnęła noworodka do zsypu, bo "wychowanie go kosztowałoby zbyt dużo". Co ważne, Jakayla rodziła we własnym mieszkaniu, bez powiadamiania kogokolwiek. Gdy jej rodzina dowiedziała się w końcu o ciąży i porodzie 18-latki, zażądała oddania malucha. Wówczas licealistka stwierdziła, że zostawiła noworodka pracownikowi szpitala Southeast Health Medical Centre, gdzie rzekomo rodziła. Jednak przejrzenie zapisów z kamer z monitoringu placówki udowodniło ponad wszelką wątpliwość, że nic takiego nie miało miejsca. Niewiele później ciało dziecka znaleziono wśród śmieci w zsypie niedaleko osiedla, na którym mieszka 18-latka. Aby ustalić dokładną przyczynę śmierci noworodka, funkcjonariusze zlecili sekcję zwłok. Aktualnie wyniki jeszcze nie są znane.
Choć prokuratura wciąż nie ustaliła jaką karę za swój czyn powinna ponieść Jakayla za swój czyn, to wciąż może zostać skazana nawet na karę śmierci. "W stanie Alabama najwyższy wymiar kary otrzymuje więcej osób w przeliczeniu na mieszkańca, niż w jakimkolwiek innym stanie USA" - podaje organizacja "Inicjatywa Równej Sprawiedliwości", która zajmuje się między innymi kwestią różnic w wydawaniu wyroków w różnych częściach kraju. Instytucja zwróciła uwagę między innymi na fakt, że 80 skazanych na karę śmierci otrzymało wyrok mimo braku jednomyślności ławy przysięgłych, a także na brak granic wiekowych w przypadku tej kary. Więcej ciekawych artykułów o dzieciach znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.