W przedszkolu każą kupić wyprawkę dla dziecka? Każdy rodzic sięga do portfela, a tymczasem MEiN... "Bezprawie"

Koniec wakacji dla wielu rodziców oznacza nic innego, jak zakupy. Trzeba wyposażyć dziecko przed nowym rokiem szkolnym nie tylko w nowe buty i stroje na zajęcia sportowe, ale także plecak, zeszyty, czy piórniki. Listy przekazywane przez placówki są bardzo długie i jak się okazuje - bezprawne. Dlaczego? "Wymaganie od rodziców, by zaopatrzyli dziecko w (.) nożyczki, kredki, plastelinę itd. nie znajduje podstawy prawnej. Zatem pobieranie dodatkowych opłat na zakup tzw. wyprawki lub żądanie zakupu wyprawki jest niezgodne z prawem" - informuje MEiN.

Na spotkaniach organizacyjnych w wielu placówkach przedszkolnych, rodzice otrzymali od nauczycieli listy tego, w co powinny wyposażyć dzieci. Kapcie z workiem, strój do zajęć sportowych, mokre chusteczki, czy papierowe ręczniki - znajdują swoje uzasadnienia, jednak konieczność zakupu kredek, mazaków, kolorowych kartek, czy długopisów - już nie. W tej sprawie wypowiedziało się przede wszystkim MEiN. Wydano opinię, w której jednoznacznie stwierdzono, że przedszkole nie może wymagać takich zakupów od rodziców dzieci, które z początkiem września zaczynają naukę. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo "Jeżeli ma się jakieś pretensje, to trzeba o nich zapomnieć". Kaczyński zachęca do głosowania na PiS

Wyprawka szkolna dla dziecka. MEiN tłumaczy, co może, a czego nie powinno być na liście zakupów

"Przypominamy, że zmuszanie rodziców do kupowania książek, kart obserwacji, kart pracy jest nieuprawnionym nakładaniem na rodziców dodatkowych opłat za korzystanie przez ich dzieci z wychowania przedszkolnego. Takie działanie nie ma podstaw prawnych" - pisze w swoim ostatnim komunikacie MEiN. Resort odniósł się do sprawy zakupu wyprawek szkolnych przez rodziców przedszkolaków. Okazuje się, że wiele placówek nie tylko przygotowuje listy z niezbędnymi rzeczami, w które należy wyposażyć dziecko, ale także pobiera pieniądze. "Składkowe" mają zostać przeznaczone na zakupy pomocy naukowych, jak blok, kredki, czy mazaki. Jednak jest to niezgodne z prawem, bo przecież nauka w publicznych przedszkolach jest bezpłatna.

"Wymaganie od rodziców, by zaopatrzyli dziecko w kapcie i chusteczki higieniczne, jest uzasadnione, natomiast oczekiwanie, że dostarczą także np. nożyczki, kredki, plastelinę itd. nie znajduje podstawy prawnej. Zatem pobieranie dodatkowych opłat na zakup tzw. "wyprawki" lub żądanie zakupu "wyprawki" jest niezgodne z prawem" - zaznacza MEiN, które w swoim oświadczeniu również przypomniało, że wyposażenie przedszkola w pomoce dydaktyczne i sprzęt niezbędny do pełnej realizacji programów nauczania, programów wychowawczo-profilaktycznych oraz wykonywania innych zadań statutowych należy tylko i wyłącznie do placówki, a nie rodziców. Zatem nie mają oni obowiązku kupowania tych rzeczy z wyprawowej listy, ani także być pociągniętymi do uiszczenia dodatkowej opłaty związanej z ich zakupem przez przedszkole.

Oczywiście należy zaznaczyć, że sprawa dotyczy to placówek publicznych. W przypadku prywatnych przedszkoli sprawa może wyglądać nieco inaczej.

Więcej o: